Port Pieśni Pracy 2024 – wiemy kto wystąpi!
Daria Gawrońska
Kto wpada do programu tegorocznego Festiwalu dzięki zgłoszeniu konkursowemu? Aqua Marina!
Otrzymaliśmy 9 zgłoszeń konkursowych, z których niestety jedynie cztery spełniły WSZYSTKIE wymogi formalne.
Komisja konkursowa w składzie:
Wojciech Harmansa (Dyrektor Artystyczny Festiwalu),
Paweł Jędrzejko (Banana Boat) i
Małgorzata Król (dyrektor Miejskiego Centrum Kultury w Tychach)
spośród poprawnych zgłoszeń wybrała zespół Aqua Marina do uczestnictwa w letniej edycji Portu Pieśni Pracy i zagrania koncertu w sobotę 24 sierpnia 2024. Ponadto, Aqua Marina otrzymuje zaproszenie na Festiwal Piosenki Żeglarskiej Charzykowy oraz nominację do przeglądu konkursowego Shanties 2025.
Komisja konkursowa oceniała poprawnie przesłane kompletne zgłoszenia według kryteriów:
– twórcze nawiązanie do muzyki szantowej,
– wartość muzyczna i tekstowa zgłoszonych utworów,
– ciekawy dobór repertuaru,
– oryginalność i autentyzm prezentacji scenicznej,
– osobowość sceniczna,
– autentyczność wykonania i ogólny wyraz artystyczny.
Jury doceniło zgłoszenie żeńskiego zespołu wokalnego, śpiewającego w harmonii pięciogłosowej, który zaprezentował tradycyjne szanty w językach oryginalnych oraz w języku polskim, w sposób żywiołowy i przekonujący. Jak podkreśla Jury, to osoby młode, mające szansę „odświeżyć” środowisko, które w sposób wyraźny zaczyna się kurczyć.
Dziękujemy za udział w przeglądzie i za żywą reakcję na naszą propozycję. Cieszymy się, że chcecie z nami grać w Tychach oraz że gracie w różnych składach, dobrze nam znanych i tych mniej profesjonalnych, w konfiguracjach rodzinnych i przyjacielskich. Przekonaliśmy się, że szanty nie liczą lat, przez co zgłosiła się do nas i młodzież, i dorośli i seniorzy rodów.
Festiwal Port Pieśni Pracy 2024 odbędzie się w dniach: 23, 24, 25 sierpnia na Dzikiej Plaży nad Jeziorem Paprocańskim oraz w Pubie pod Browarem. Szczegóły na temat tego wydarzenia pojawią się na stronie w połowie lipca 2024. Zachęcamy do śledzenia informacji.
Organizatorem Festiwalu jest Miejskie Centrum Kultury w Tychach oraz tyski zespół szantowy Perły i Łotry.
Partner: Pub pod Browarem, KŻ Ziemowit, Gang Żeglarzy
Sponsor: Invenio, KSSE
Patronaty medialne:
Szanty24.pl
Magazyn WIATR
Tawerna Skipperów
Radio Katowice
Radio Express
Twoje Tychy
tychy.pl
Muzyczne Wieczory nad Jeziorem 2024
Daria Gawrońska
Coraz cieplejsze wieczory to znak, że wakacje na prawdę już pukają do naszych drzwi, żeby zaprosić do wyjścia w plener. Propozycją Miejskiego Centrum Kultury w Tychach do spędzenia czasu na świeżym powietrzu są już tradycyjnie koncerty odbywające się na Paprocanach w ramach cyklu Muzycznych Wieczorów nad Jeziorem. W każdy piątek o 20.00 inny zespół i repertuar.
Program:
zawsze o godz. 20.00
28 czerwca Andrzej Poniedzielski z zespołem w koncercie pod tytułem „Ba”
5 lipca Jacek Stęszewski z programem muzycznym „Peweksówka”
12 lipca Unique String Quartet w koncercie pod tytułem „Koncert muzyki filmowej”
19 lipca Michał Barański w programie muzycznym „Masovian Mantra”
26 lipca Monika Kowalczyk z zespołem
2 sierpnia PRODUCT MAY CONTAIN wystąpią z koncertem „Przestrzenie”
9 sierpnia Dla Tych zagrają
16 sierpnia K-ESSENCE
23 sierpnia Magdalena Kumorek wraz z zespołem wystąpi w programie muzycznym „LOVE STORY czyli STORY TO LOVE”
30 sierpnia STECHEK
Organizator: Miejskie Centrum Kultury w Tychach, Miasto Tychy
Sponsorzy: Invenio Polska, Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna
Partner: Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Tychach
Plenerowe projekcje kina FreeLove
Daria Gawrońska
Nie przegap tych klimatycznych wieczornych seansów kina dla wymagających. Pokazy pod chmurką to fantastyczny sposób spędzenia czasu na świeżym powietrzu. Na tego, kto zdecyduje się przybyć, czekać będą wygodne leżaki, a jeśli zrobi się nieco chłodniej, to również koce.
Od lat seanse kina FreeLove cieszą się ogromnym zainteresowaniem, dlatego zachęcamy do zabrania ze sobą własnego koca, który umożliwi rozłożenie się na trawie w przypadku braku wolnych miejsc na leżakach.
Na wszystkie projekcje wstęp jest bezpłatny.
Miejsce projekcji: ogród Miejskiego Centrum Kultury w Tychach, ul. Bohaterów Warszawy 26
Organizator: Miejskie Centrum Kultury w Tychach
Program:
25 maja, godz. 21.00 – „Sytuacja Awaryjna” (2022), reż. Jiří Havelka, czas trwania: 103 min
8 czerwca, godz. 21.30 – „Niedźwiedzie nie istnieją” (2022), reż. Jafar Panahi, czas trwania: 106 min
29 czerwca, godz. 21.30 – „Opadające liście” (2023), reż. Aki Kaurismäki, czas trwania: 81 min
6 lipca, godz. 21.30 – „Wieloryb” (2022), reż. Darren Aronofsky, czas trwania: 117 min
20 lipca, godz. 21.00 – „Całe to piękno i krew”(2022), reż. Laura Poitras, czas trwania: 122 min
3 sierpnia, godz. 21.00 – „Cięcie!” (2022), reż. Michel Hazanavicius, czas trwania: 110 min
17 sierpnia, godz. 20.30 – „X” (2022), reż. Ti West, czas trwania: 105 min, wstęp od 18 lat
31 sierpnia, godz. 20.00 – „Strefa Interesów” (2023), reż. Jonathan Glazer, czas trwania: 106 min
Partner wydarzenia: Invenio
Seanse plenerowe organizowane przez Radę Osiedla Anna:
(miejsce projekcji: Park Górniczy w Tychach)
14 czerwca, godz. 21.00 – „Lato, kiedy nauczyłam się latać” (2022), reż. Radivoje Andrić, czas trwania: 85 min
6 września, godz. 19.30 – „Halvdan – prawie wiking” (2018), reż. Gustaf Åkerblom, czas trwania: 93 min
XVII Festiwal Sztuk Podwórkowych „Po drugiej stronie tęczy"
Daria Gawrońska
„Po drugiej stronie tęczy”, to Festiwal Sztuk Podwórkowych, którego finał XVII edycji odbędzie się 11 czerwca o godz. 16.30 na sali widowiskowej Spółdzielczego Domu Kultury „Tęcza”.
Zapisy trwają do 3 czerwca 2024 r.
Festiwal przeznaczony dla dzieci do lat 12.
Organizator: Dział Społeczno-Kulturalny TSM Oskard
Dzień Dziecka w Tychach! Nie Przegap
Daria Gawrońska
1 czerwca
14.00 – Dzień dziecka na Paprocanach – w ramach Budżetu Obywatelskiego Miejskie Centrum Kultury w Tychach przygotowało: spektakl, animacje, gry, zagadki i o wiele więcej!
16.00 – Wgraj się w Tychy! – gra miejska dla rodzin i nie tylko, przygotowana przez Muzeum Miejskie w Tychach.
2 czerwca
12.00 – Mam kota na punkcie Cukierka! – propozycją Urzędu Miasta Tychy jest spotkanie z Waldemarem Cichoniem, autorem książek o przygodach kota Cukierka i Dariuszem Wanatem – ilustratorem; w programie m.in.: warsztaty kociej muzyki pod dyrekcją Krzysztofa Nowakowskiego, strefa dobra ze Schroniskiem dla Zwierząt i Wolontariatem przy Schronisku dla Zwierząt w Tychach oraz wiele innych atrakcji dla dzieci i całych rodzin!
5 czerwca
17.00 – Eksperymenty z pompą – Klub Urbanowice MCK przygotował warsztaty z Laboratorium Pana Korka, bo które dziecko nie lubi eksperymentować? Teraz będzie miało okazję pod czujnym okiem specjalistów!
6 czerwca
18.00 – „Ristorante” – spektakl w wykonaniu Teatru na Walizkach z Wrocławia, przygotowany dla najmłodszych przez Klub Wilkowyje MCK.
8 czerwca
16.00 – Starotyskie animacje dla dzieci – przygotowane przez Miejskie Centrum Kultury w Tychach w ramach Budżetu Obywatelskiego.
16.00 – Pierwotność. Korzenie – warsztaty historyczne i warsztaty dla najmłodszych organizowane przez Muzeum Miejskie w Tychach.
IV Zawody Balonowe o Puchar Marszałka Województwa Śląskiego
Daria Gawrońska
22 czerwca w Parku Miejskim Solidarności w Tychach będziemy świadkami zmagań zawodników sterujących balonami na ogrzane powietrze, którzy powalczą ze sobą w ramach czwartej edycji Zawodów Balonowych o Puchar Marszałka Województwa Śląskiego, organizowanych z okazji 20. Rocznica Wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. To jednak nie wszystko! Całemu wydarzeniu towarzyszyć będą m.in.: występ kabaretowy Marcina Dańca, koncerty zespołów: Bluszcz, Leepy i Big Cyc, plenerowe atrakcje dla rodzin oraz strefa NGO!
Program:
05.30 – LOT KONKURSOWY – start balonów z Parku Miejskiego Solidarności*
14.00 animacje dla dzieci (dostępne do 19.00) m.in. pokaz wielkoformatowych latawców i warsztaty tworzenia latawców z Fundacją Strefa Mocy, dmuchańce, zabawy z Teatrem Trip i Tyszakami, malowanie twarzy, balonowe zoo, pokazy baniek mydlanych
16.00 – kabaretowy występ Marcina DAŃCA
17.00 – koncert zespołu BLUSZCZ
18.00 – koncert zespołu LEEPY
19.00 – LOT KONKURSOWY – start balonów z Parku Miejskiego Solidarności*
19.30 – DJ set
20.00 – koncert zespołu BIG CYC
22.30 – Nocny pokaz balonów*
*Loty i pokazy balonów odbędą się wyłącznie przy sprzyjających warunkach atmosferycznych. Godziny i miejsca startu lotów mogą ulec zmianie. Decyzję podejmie kolegium sędziów przed każdym z lotów.
Ponad to, przez cały czas trwania imprezy dostępna będzie strefa gastronomiczna oraz strefa NGO.
Wydarzenie organizowane jest z okazji 20. Rocznicy Wstąpienia Polski do Unii Europejskiej – ŚLĄSKIE! EUROPA!
Organizatorzy: Instytucja Kultury Ars Cameralis Silesiae Superioris i Miejskie Centrum Kultury w Tychach
XIII edycja Tyskiego Festiwalu Performance
Daria Gawrońska
Twoje pierwsze skojarzenie na hasło „Tyski Festiwal Performance”?
Odważnie. Odważnie ze względu na dyscyplinę, która sama w sobie jest trudna w odbiorze i dość elitarna. Elitarność, która dotyczy samych artystów-performerów, ale również ze względu na wąskie grono odbiorców i miłośników. Odwaga, którą mają organizatorzy i Piotr Kumor – kurator festiwalu, polega na organizacji przedsięwzięcia, które nie ma tak oczywistego zaplecza, jak choćby Kraków posiadający „ośrodki zabezpieczające”, takie jak: Akademię Sztuk Pięknych, Cricotekę czy Teatr KTO. Tychy są po prostu mniejszym ośrodkiem, nie posiadającym tego typu wsparcia, miastem bez tradycji sztuki akcyjnej. Odwaga wynika również z programu, w którym jest dużo miejsca dla debiutantów i młodych artystek i artystów. Program, który jest swoistym poligonem doświadczalnym do popełniania błędów i stąpania po kruchym lodzie. Takie założenie programowe wymusza więcej cierpliwości i wyrozumiałości na odbiorcach. Tak pojmuję wspomnianą odwagę organizatorów.
Czy uważasz, że forma festiwalu, jaką Piotr Kumor zaproponował, jest typowa w przypadku tego rodzaju wydarzeń? Mam na myśli to, że podczas tyskiego festiwalu w programie, oprócz prezentacji, są również omówienia przedstawionych działań, ale także wykłady czy chociażby, jak w zeszłym roku, konkurs dla studentów wydziałów artystycznych?
Jest to forma typowa dla wydarzeń teatralnych, gdzie tego typu praktyki częściej pojawiają się na festiwalach teatralnych, rzadziej sztuki performans. Niezwykle cenne i ważne są te omówienia i dyskusje dla obu stron: twórców i odbiorców zarazem. Sztuka performans jest bardzo trudną formą poznawczą i zarazem jedną z najciekawszych w moim mniemaniu. Bardzo złożoną, wymagającą skupienia, otwartości i elastyczności poruszania się w różnych idiomach. To trudna sztuka przełamująca niejednokrotnie wiele tabu, posługująca się mocnymi środkami wyrazu i epatująca niewygodą, vide: długo trwające działania. Te dyskusje pomagają w pewien sposób zaznajomić się z problematyką, która wymaga nieraz intensywnego myślenia i głębszej refleksji, ale te rozmowy bywają również bardzo pouczające dla samych twórców.
Każda edycja festiwalu ma swój temat przewodni. Czy zatem uważasz, że to w jakiś sposób zamyka artystę lub też ogranicza go, a może wręcz przeciwnie, właśnie wtedy artysta otwiera się na poszukiwanie i zgłębienie danego zagadnienia?
Zapewne bywa różnie. Niewątpliwie dla niektórych performerów czy performerek taki wymóg będzie paraliżujący, a dla innych stymulujący. Osobiście mnie to odstraszało, bo narzucony temat czy hasło wymusza na tobie wyjście z jakiejś strefy komfortu. Kiedy się jednak na to zdecydujesz, to właściwie możesz liczyć na jakąś świeżość w metodzie. Pamiętam doskonale edycję „Milczenie”. Gryzłem się z tematem i chodziłem zakłopotany: „co tu zrobić?”. W ostatnim momencie wpadłem na pomysł, aby poprosić publiczność przed rozpoczęciem performansu o uczczenie ofiar wojny w Ukrainie minutą ciszy. Potem poprosiłem o kolejną minutę dla ofiar Libanu, Afganistanu, Syrii, Iranu, Jemenu, Somalii, i tak dalej, aż do dwudziestu minut – to było kolejne ograniczenie czasowe narzucone przez organizatorów. Pomysł, z którego finalnie byłem zadowolony, który wpisał się w kontekst festiwalu i przede wszystkim aktualiów geopolitycznych.
Zeszłoroczną edycję odwiedziło ponad dwa tysiące widzów, czyli dość sporo jak na tego typu imprezę, która co roku otrzymuje dotację od miasta Tychy i w zasadzie tylko dzięki temu może w ogóle się odbyć. Na dotacje ministerialne w kolejnym roku niestety nie możemy liczyć. Jak oceniasz – nazwijmy to kolokwialnie – rynek sztuki performance w Polsce? Czy nurt ten ma szansę na coraz większą popularność wśród odbiorców, czy to będzie zawsze w pewien sposób niszowa sztuka?
Performance przeżywa niesamowity renesans na świecie, który obserwuje się mniej więcej od 2010 roku, czyli od sławetnej wystawy Mariny Abramović w nowojorskiej MoMie. Film Artystka obecna unaocznił romantyczną wyższość performansu nad innymi dyscyplinami. Film trafia do randomowych ludzi, otwiera oczy niedowiarkom. Pojawia się mnóstwo publikacji, performans staje się wszędobylski, a wręcz celebrycki. Złote Lwy Biennale w Wenecji zdobywają działania o charakterze performatywnym i nie wyobrażamy sobie wernisażu bez żywego wystąpienia dzisiaj. Z drugiej strony zauważam wyparowywanie festiwali skupionych na tak zwanym egocentrycznym performancie, skupionym li tylko na artyście. Performans ewoluuje – stał się bardziej glamour, kolektywny i spektakularny. Do lamusa odchodzi ten introwertyczny, skupiony na wnętrzu emocjonalnym twórcy. Obecnie ważniejsze są te dotykające tematów społecznie, ekologicznie ważnych, z którymi utożsamia się więcej osób.
Temat tegorocznej edycji tyskiego festiwalu to „Reprodukcje. Rekonstrukcje”. Jak interpretujesz to hasło? Czy wszystko już było i pozostają nam tylko kalka i kopia?
To nieprawda, że wszystko już było, a nawet jeśli coś się wydarzyło, to powtórzone w kontekście nowych realiów i czasu przyniesie inne rezultaty. Osobiście namawiam studentów do tego, żeby kliszowali, badali zmienność kontekstów. Sama Marina Abramović udostępniła scenariusze swoich i Ulay’a performansów, tylko po to, abyśmy mogli korzystać i budować swój potencjał twórczy i wzbogać doświadczenia percepcyjne poprzez odtwarzanie ich niezwykłych działań. Nie obawiam się remake’ów, reprodukowania czy rekonstrukcji. Każda powtórka, każde granie – oczywiście mówimy o sztuce żywej – przyniesie jakieś novum, nowe doświadczenia i znaczenia. Wystarczy metr, sekundę różnicy, a pojawia się inna temperatura, energia i refleksja. Ten sam gest powtórzony w kontekście innego miejsca przyniesie inne skojarzenia. Wyobraź sobie gest markowania poderżnięcia gardła palcem wykonany na Rynku w Tychach a na Placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie? Nawet konsekwencje będą inne. Uważam więc, że temat tegorocznej edycji może być arcyciekawy.
Bardzo dziękuję za tę rozmowę, która, myślę, w ciekawy sposób przybliżyła te jakże niecodzienne działania.
Ja również bardzo dziękuję i zapraszam na tyski, odważny festiwal.
rozmawiał Marcin Stachoń
Program :
Czwartek 30 maja 2024 r.
Miejskie Centrum Kultury w Tychach
14:00–14:30 performance Julia Grzenia
14:00–18:00 performance Paulina Koniarska
15:00–15:30 performance Karol Barcki
15:30–16:00 debiuty TFP Anna Pasek
16:00–17:00 Wykład otwarty: „O znaczeniach przestrzeni w performance” – dr Konrad Juściński
17:00–18:30 przerwa
18:30–19:00 performance Władysław Kaźmierczak, Ewa Rybska
19:00–19:30 performance Marta Kotwica
Miejska Galeria Sztuki OBOK
20:00–21:30 Panel dyskusyjny – Omówienie performansów dnia. Moderatorzy: Julia Kurek, Grzegorz Borkowski, Łukasz Głowacki
Piątek 31 maja 2024 r.
Miejskie Centrum Kultury w Tychach
14:00–14:30 performance Dominik Setlak
14:30–15:00 performance Julia Lewandowska
15:00–15:30 performance Patryk Różycki
15:30–17:00 Wykład otwarty: „Znaczenie ‘Zamku Wyobraźni’ dla współczesnej sztuki polskiej” – Władysław Kaźmierczak, Ewa Rybska
17:00–18:30 przerwa
18:30–19:00 performance Duetas Kisanaj – Agnieszka Janasik i Artur Janasik
19:00–19:30 performance Jana Orlová (Czechy)
19:30–20:00 performance Alicja Kochanowicz, Maciej Kwietnicki
20:00–20:30 performance Marta Zgierska i Jerzy Norkowski
Miejska Galeria Sztuki OBOK:
21:00–23:00 Panel dyskusyjny – Omówienie performansów dnia. Moderatorzy: Julia Kurek, Grzegorz Borkowski, Łukasz Głowacki
Sobota 1 czerwca 2024 r.
Miejskie Centrum Kultury w Tychach
12:00–12:30 debiuty TFP Krzysztof Howikowicz
12:30–13:00 performance Agnieszka Pawełczyk
13:00–13:30 performance Konrad Juściński
13:30–14:30 Wykład otwarty: „Wiesław Bołtryk (1954-2022): nomada z wyboru na peryferiach performansu, tułacz między peryferiami geograficznymi i kulturowymi.”- Grzegorz Borkowski
14:30–16:00 przerwa
Miejskie Centrum Kultury w Tychach
16:00–16:30 performance Julia Kurek
16:30–17:00 performance Łukasz Głowacki, Krzysztof Kula
17:00–17:30 performance Grupa Artystyczna Teatr T.C.R.
Miejska Galeria Sztuki OBOK:
17:45–19:00 Panel dyskusyjny – Omówienie performansów dnia. Moderatorzy: Julia Kurek, Grzegorz Borkowski, Łukasz Głowacki
Organizatorzy: Miejskie Centrum Kultury w Tychach, Grupa Artystyczna Teatr T.C.R.
Wydarzenie organizowane jest ze środków miasta Tychy
Sponsorzy: Invenio Polska, Kompania Piwowarska S.A. producent marki Tyskie
Partnerzy: Miejska Galeria Sztuki OBOK, Wielokran
Patroni medialni: Radio Katowice, Radio Express, Teatr dla Wszystkich, e-teatr.pl, Twoje Tychy i tychy.pl
Symfonia porannych ptaków
Daria Gawrońska
Ceniony jest zarówno za kreatywność na polu jazzu i muzyki współczesnej, jak i twórcze łączenie obu tych dziedzin.
W krótkim czasie stworzył własny styl, stał się inspiracją dla kolejnego pokolenia improwizujących skrzypków. Swoją muzykę prezentował na najważniejszych festiwalach jazzowych oraz w prestiżowych salach koncertowych w Europie, Azji i Ameryce Północnej (m.in. w Korei Południowej, Chinach, Japonii, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Azerbejdżanie, czy Indonezji). Koncertuje i nagrywa z wybitnymi artystami, takimi jak m.in. Agata Zubel, Cezary Duchnowski, amerykański pianista jazzowy Aaron Parks, kontrabasista Lars Danielsson, puzonista i wokalista Nils Landgren oraz włoski trębacz Paolo Fresu, z którym nagrał album Poetry (jedna z najważniejszych płyt 2022 roku w zestawieniu amerykańskiego portalu Bandcamp czy brytyjskiego magazynu „Jazzwise”). Najnowszy album zatytułowany Passacaglia ukazał się na początku bieżącego roku, artysta nagrał go z Leszkiem Możdżerem, a więc w duecie wyczekiwanym z niecierpliwością przez fanów jazzu.
Cofnijmy się jednak do 2019 roku, kiedy na zamówienie AUKSO Orkiestry Kameralnej Miasta Tychy Adam Bałdych przygotował Early Birds Symphony – utwór, którego prawykonanie odbyło się na festiwalu Auksodrone w tyskiej Mediatece – to właśnie dzieło zabrzmi w Tychach ponownie. W dniu swoich urodzin wirtuoz skrzypiec, czyli 18 maja, znów połączy siły z Helgem Lienem – pianistą jazzowym, kompozytorem i liderem jednego z najważniejszych skandynawskich zespołów jazzowych Helge Lien Trio. Owocami wcześniejszych ich spotkań są dwie płyty: Bridges i Brothers. Przed tyską publicznością, wraz z Adamem Bałdychem, zagrają: Andrzej Święs, na kontrabasie, oraz Dawid Fortuna na perkusji. Muzykom towarzyszyć będzie AUKSO Orkiestra Kameralna Miasta Tychy pod batutą Marka Mosia. Koncert planowany jest w ramach cieszącego się popularnością cyklu AUKSO MODERN, w którym Orkiestra zaprasza do wspólnego występu pierwszorzędnych artystów, nietuzinkowe zespoły i znamienite orkiestry.
Agnieszka Lakner
Więcej na temat koncertu przeczytają Państwo tutaj.
Rozmowa z Tomaszem Wenklarem
Daria Gawrońska
Oprócz dużych projektów – jak realizowany właśnie tympanon dla Archikatedry Chrystusa Króla w Katowicach – rodzą się tu liczni „partyzanci” – jak sam je nazywa twórca. I dopiero one pozwalają w pełni dostrzec niewiarygodną wyobraźnię artysty.
To będzie Twoja trzecia wystawa indywidualna w Galerii OBOK, gościsz tam ze swoimi pracami mniej więcej co dekadę. Co pokażesz tym razem?
Chcę pokazać głównie rzeźby, które powstały od ostatniej wystawy. W 2015 roku pokazywałem w OBOK część zrealizowanych już wtedy modeli tyskich rzeźb, od butów Ryśka Riedla po tors Karolinki. Teraz raczej nie będą to modele, które już gdzieś stoją, bo tych rzeźb w ostatnim okresie pojawiło się mniej. Wystawa Mój kosmos, bo taki dałem jej tytuł, to będzie zbiór rzeczy, które urodziły się po partyzancku.
Po partyzancku? Czyli jak?
Przy okazji, przy powstawaniu rzeczy dużych. Teraz na przykład robię kolejne fragmenty tympanonu dla katowickiej katedry. Główne postaci są już gotowe: w środku Chrystus, z jednego boku Święty Jacek, z drugiego – Jadwiga Śląska. Teraz powstają grupy, które będą umieszczone po obydwu stronach postaci Chrystusa. I podczas pracy nad tak dużym projektem nagle do głowy wpada pomysł, który jest tak świeży i zaskakujący, że jeśli się go nie urodzi w danym momencie, to już się go nie urodzi w ogóle. Wtedy przerywam na chwilę główną pracę i robię tego „partyzanta”. Powstają szkice, plakaty rzeźbiarskie, czasem niedokończone. Ale ważne, że myśl została uchwycona. Stąd pomysł na tytuł wystawy: Mój kosmos. Bo w kosmosie też tak to działa. Są ogromne galaktyki i gwiazdy, są też maleńkie obiekty, które powstały jakby przy okazji tworzenia się tych wielkich. Te małe czasem wpadają w atmosferę i się w niej się spalają, ale ja zawsze mam nadzieję, że pomysł będzie na tyle solidny, by przetrwać. Ta wystawa to będzie stado takich mniejszych i większych meteorytów, które wpadną w wyobraźnię wszystkich widzów. I zobaczymy, czy się w tej wyobraźni spalą, czy gdzieś osiądą w pamięci.
Bardzo piękna kosmiczna metafora.
Od dziecka jestem zafascynowany kosmosem, odkąd obejrzałem film E.T. Zawsze miałem nadzieję, że on kiedyś wyląduje też w Polsce, a nie tylko w Stanach. I chyba ciągle trochę na niego czekam.
Powiesz coś więcej o tych „partyzantach”, których szykujesz na wystawę?
Będą to przede wszystkim plakaty rzeźbiarskie, tak je nazywam. Jest cykl gitar, które przerabiam i dorabiam do nich własną melodię-rzeźbę (gitary pozyskałem z likwidującego się zakładu lutniczego). Będą też inne rzeczy inspirowane muzyką.
Muzyka to także Twoja pasja.
Tak, to bardzo istotny dla mnie temat. Ważne są dla mnie też portrety, bo zawsze, gdy kogoś portretuję, to ten człowiek staje się moim znajomym. Na początku zna się tę postać jak ikonę w internecie. Wiadomo, że Hendrix wyglądał tak, a Lennon tak. Ale gdy zaczynam rzeźbić tego kogoś, okazuje się, że ta twarz jest znacznie bardziej skomplikowana. Oglądając różne zdjęcia, widzi się różne grymasy, różne nastroje. Poznaje się tego człowieka. Powstaje w wyobraźni cały film o nim i jego życiu, a ja z tego filmu wyciągam jeden kadr. Rzeźba jest tym kadrem.Na wystawie chcę pokazać kilka wersji portretu Kilara, którego na pewnym etapie rzeźbiłem w bardzo realistycznych przedstawieniach, jako popiersie stojące w przestrzeni miejskiej Katowic i Czeladzi. Ale w efekcie, słuchając muzyki Kilara i oglądając go na różnych zdjęciach, oprócz tego oficjalnego wyobrażenia, zobaczyłem jeszcze dodatkowe „Kilary”. I musiałem to wyrzeźbić.
Tych „partyzantów” jest już całkiem sporo. Mam tu w pracowni pomieszczenie, które kiedyś miało być biurem. Miałem tu podejmować gości i robić im kawę. Ale teraz ledwo można tu znaleźć miejsce na stopę. Dokładam tu kolejne pomysły, kolejne rzeźby. To jest moje Toy Story, wierzę, że kiedy stąd wychodzę, to one żyją własnym życiem. Chociaż mają tu coraz mniej humanitarne warunki. Tutaj mam dość drastyczną rzeźbę Rozstrzelanie. To jest rzecz, która wpadła mi do głowy, kiedy zwiedzałem Warszawę. Poczułem, że te kamienie i napisy, upamiętniające miejsca egzekucji, nic do wyobraźni widza nie wnoszą. Jeśli ktoś nie zna języka polskiego, nic mu to nie powie. Dlatego stworzyłem to. Moje postaci zamknięte są w pustej kratce – to skojarzenie z grą planszową…
To kolejna Twoja pasja.
Zgadza się. Gdy kupuje się nową grę, figurki są w takich właśnie kratkach, z których trzeba je wyciąć. I przyszła mi myśl, że wszyscy ludzie są wycięci z jednej kratki, a jednak mordują się nawzajem. A poza tym ta krata pozwoliła mi lepiej przedstawić upadających ludzi. Jest całe mnóstwo miniatur, niektóre z nich na pewno pokażę na wystawie. Na przykład Newton, taki trochę rysunkowy, zrobiony z drutu. Jabłko zwisające swobodnie w centrum rzeźby jest jednocześnie jego okiem. Albo Don Kichot, błędny rycerz, czy moja wersja króla Kazimierza Wielkiego. Mam też różne motywy religijne w autorskich aranżacjach. Robię sporo rzeźb religijnych i przez cały czas przepracowuję te tematy na dwa różne sposoby. Z jednej strony przedstawiam świętego w pewnym kanonie, zachowując wszystkie atrybuty. A z drugiej – rodzą się przy tym także inne, trochę szalone pomysły. Mam tutaj na przykład Świętego Franciszka. Na obrazach jest on zazwyczaj przedstawiany w momencie, gdy otrzymuje stygmaty. Gdy spojrzymy na to takim naiwnym, dziecięcym okiem, to on w tej sytuacji trochę przypomina marionetkę. Wyzbywa się wolnej woli, oddaje się w pełnym posłuszeństwie. Więc tak go przedstawiłem, jako marionetkę, w surowej, klockowatej drewnianej figurce.
Albo Trójca Święta w formie pionowych totemicznych rzeźb. Uświadomiłem sobie, że nie ma czegoś takiego w historii sztuki. Słowianie, którzy żyli na tych ziemiach, czcili swoje bóstwa i przedstawiali je w formie totemicznej. Gdy zmienili wiarę, nastała zupełnie nowa estetyka i nie ma tego momentu, w którym pogańska estetyka przechodzi stopniowo w chrześcijańską. Nie ma czegoś pośredniego. Postanowiłem więc, że zrobię to brakujące ogniwo.
Dorabiasz brakujące ogniwo w historii sztuki sakralnej. Odważnie.
Trójcę Świętą przedstawiłem też jako kamerton. Kiedy stukniesz w jeden pręt, wszystkie trzy zaczynają rezonować. To jest zjawisko fizyczne. Ale kamerton ma jedną podstawę, jedno uziemienie. Być może Trójca funkcjonuje w podobny sposób. Cykl anten – także będzie pokazany na wystawie i także ma inspiracje religijne, chociaż nie tylko. Kiedy się patrzy na krzyż ze współczesnej perspektywy, to przypomina on antenę. Przetwarza dla nas jakiś przekaz.
Rozmawiasz czasem o swoich religijno-artystycznych wizjach z osobami duchownymi?
Bywają takie rozmowy i reakcje są różne, w zależności od osoby. Niektórzy są zaskoczeni takim spojrzeniem. Niekiedy słyszę, że to już za bardzo przekracza oficjalny kanon. Ale dla mnie te rzeźby są jak pamiętnik. Widzę świat w pewien sposób i co jakiś czas wypada mi z tego rzeźba. Tak samo jak pisarz, zapisuję swoje myśli i odczucia. Dlatego pojawiają się różne motywy i konteksty. Natrafiłem kiedyś na historię kultu cargo. Historia jest niesamowita i bardzo mnie zainspirowała. To zjawisko narodziło się na wyspach Oceanu Spokojnego pod koniec II wojny światowej. Stacjonowało tam wojsko amerykańskie i co jakiś czas żołnierze otrzymywali zrzuty ubrań, żywności i innych potrzebnych rzeczy. Z tych zrzutów korzystała też przy okazji miejscowa ludność, która obserwowała to, co się dzieje. Po wojnie, gdy wojsko się wyniosło, oni zaczęli naśladować Amerykanów. Robili samoloty z siana, przebierali się za żołnierzy, odprawiali podobne defilady. Robili to w nadziei, że oszukają „górę” i ona znowu zrzuci im żywność. To zderzenie kultur doskonale pokazało, że bardziej rozwinięta cywilizacja może być łatwo postrzegana w sposób boski, a przedmiotom, których działania nie rozumiemy, możemy nadawać zupełnie inne znaczenie. Idąc tym tropem, zrobiłem moje anteny skupione wokół oka opatrzności. Ten kształt pojawił się w historii sztuki dość dawno temu. A może to projekt czegoś, czego nie zbudowaliśmy, na przykład anteny? Takie motywy pojawiają się w literaturze science-fiction. Ja zbudowałem swoje anteny w stylu kultu cargo, używając prymitywnych materiałów i splotów. Znalazłem kiedyś butelkę trójkątną w przekroju, w zakładzie szklarskim udało się ją odpowiednio odciąć i mamy doskonałe centrum anteny – oko opatrzności. Zrobiłem te anteny w czasie pandemii, ustawiłem je skierowane w okno i wysyłałem moje sygnały. Czekam, czy coś do mnie wróci. Na wystawie na pewno znajdzie się kilka anten.
Denko butelki zostało okiem opatrzności. Widzę u Ciebie więcej takich recyklingowych materiałów. Na przykład ten zbiór kartoników po mleku dla dzieci, co z nich powstanie?
Tu zaczyna się już coś takiego jak magia twarzy. Zobacz. To zwykła deska, którą odbiłem z palety, a ile tu jest postaci: świnka, krecik, niedźwiadek… Podpisałem tę deskę, żeby jej czasem nie zużyć do czegoś innego. Gdy zrobisz w odpowiednim miejscu w desce dziurę, to ona zaczyna na ciebie patrzeć. To jest duża odpowiedzialność rzeźbiarza, bo to jak tchnienie życia w tę deskę. No więc te kartoniki z twarzami zwierzątek tak samo na mnie działały. Dzieci dostawały w nich mleko w szkole. Mam tu całą kolekcję i jeszcze je kiedyś wykorzystam. Było mi bardzo źle, gdy widziałem taki kartonik brutalnie rozdeptany na ulicy. Jak tak można, przecież to ma oczy, patrzy na mnie. Jeżeli coś ma twarz, oko, postać, nawet jeśli to tylko rozlana plama na ulicy, to ja od razu mam poczucie, że należy jej się lepsze traktowanie. Tak samo przerażające jest dla mnie oskórowywanie czekoladowych mikołajów i zająców. Dostajesz takiego na święta i go oskórowujesz, żeby dostać się do tego mięsiwa, do tej czekolady. A pamiętasz ciasteczka w formie misia? Zawsze się w domu zastanawiałem z dziećmi, co jest bardziej humanitarne: zacząć go jeść od głowy, czy od nóg, co będzie go mniej bolało? To jest u mnie pewnie jakieś napiętnowanie rzeźbą, że w każdej z tych figurek widzę istotę. Może to też są ludzie, tylko dwuwymiarowi? Ja to tak czuję, dlatego jeśli widzę gdzieś twarz, jak tutaj, w tym kawałku papy, który znaleźliśmy z synem…
Jaka groźna.
Piękna, drapieżna twarz, prawda? No więc wyznaję taką zasadę, że jeśli widzę tę twarz, a nikt inny jej nie widzi, to jestem za nią odpowiedzialny. Mam obowiązek zabrać ją ze sobą i o nią zadbać. Nie pozwolić zrobić jej krzywdy.
Jesteś szalony.
Tak, wiem o tym.
Dziękuję za to spotkanie. Do zobaczenia na wernisażu.
rozmawiała Sylwia Witman
Więcej na temat wystawy przeczytają Państwo tutaj.
fot. Sylwia Witman
Mamy PLAY do wygrania!
Daria Gawrońska
Dziś bardzo często zapominamy, że nikt z nas nie jest samotną wyspą. Aplikacja Katowic, uwzględniająca perspektywę 41 miast i gmin tworzących Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię, jest odpowiedzią na pytanie o świat, który chcemy budować. To wspólnota.
Rozmawiam z trzema osobami z biura Europejskiej Stolicy Kultury, z Kasią Nowakowską, Łukaszem Kałębasiakiem i Oskarem Adamusem, bo chcę się dowiedzieć, dlaczego zdecydowali się prowadzić działania a rebours. Nie patrzą na kandydaturę z lotu ptaka, ale spotykają się z mieszkańcami i mieszkankami. Pracują „od dołu”. Jeżdżą po Metropolii. Pytają, badają, angażują zmysły i umysły.
Jak opowiedzieć o naszym regionie własnym językiem, bez przykładania do niego klisz narzucanych przez Warszawę czy Kraków? Przecież my nie mamy jednego języka… A sama idea gry, zabawy, play i połączenia Górnego Śląska z Zagłębiem jest przewrotna sama w sobie. Macie odwagę rozpoczynać taką grę?
Łukasz Kałębasiak: Właśnie rzecz w tym, żeby w trakcie wspólnej gry stworzyć język i zbudować opowieść! Wspólnej, to znaczy prowadzonej z mieszkańcami, pomiędzy miastami, a także pomiędzy Górnym Śląskiem a Zagłębiem. Od połowy 2023 roku odwiedzamy każdy subregion Metropolii, i to po kilka razy. Spotykamy się z mieszkańcami, artystami i ludźmi kultury. I wszędzie słyszymy, że metropolia to wyjątkowa, różnorodna, bogata przestrzeń, która jest niedoceniana na zewnątrz. Nadal ciąży nam stereotyp miejsca szarego i przemysłowego. To informacja podcinająca skrzydła. Jaki jest powód, by czuć, że to, co nasze, jest gorsze od tego, co w Krakowie, Wrocławiu czy Warszawie? Przecież nie o wartościowanie tutaj chodzi, a o wartości. Mamy je wpisane w nasz region i w sposób wyjątkowy je pielęgnujemy. One wynikają z silnych więzi w lokalnych społecznościach – tworzą się w miastach i regionach, gdzie dominujący był przemysł ciężki. Każdy, kto choć raz zjechał szolą pod ziemię, wie, że nikt w pojedynkę tam nie przetrwa. W kopalni, na dole, ważni są ludzie, którzy potrafią sobie pomóc, i ta sytuacja znajdowała odbicie na powierzchni, bo tu po prostu można było liczyć na drugiego człowieka. W to chcemy nadal razem grać z sąsiadami w swojej dzielnicy. Ta wartość stanowi dla nas inspirację przy haśle Play!
Jesteśmy w Tychach, mieście zaprojektowanym przez Hannę i Kazimierza Wejchertów wokół pewnej idei. Jakie idee są dla Was kluczowe, gdy myślicie o GZM-ie i miastach wpisanych w aplikację?
Łukasz Kałębasiak: Idee pomagają nie tylko budować miasta, ale są niezbędne, żeby jednoczyć wokół siebie ludzi. Tego potrzebujemy najbardziej. GZM to wciąż młody organizm, który otrzymał na początku czysto techniczne kompetencje, takie jak zarządzanie transportem publicznym. Trudno jednak jednoczyć ludzi wokół idei punktualnie kursujących autobusów, bez względu na to, jak ważne jest to zadanie. Wspólne działanie inicjowane przez artystów czy ludzi kultury ma już taką moc. Szczególnie, że chcemy to robić, mając na uwadze dostępność kultury. Jesteśmy przekonani, że w kulturze tkwi źródło prawdziwej radości. Tak jak pan Jourdain ze sztuki Moliera nie wiedział, że mówi prozą, tak wciąż wielu ludzi nie wie, że to, co sprawia im na co dzień radość, to właśnie kultura. I że nie musi być to cotygodniowa wizyta w filharmonii. Może to być gra wideo, w którą grają. Zależy nam, aby rozszerzać tzw. pole kultury, w ludzkich głowach, i w naszym programie artystycznym. Nie zależy nam na naskórkowych eventach. Zależy nam na wydarzeniach, które łączą mieszkańców naszych miast i pozwalają im rozwijać więzi. Dlatego przygotowaliśmy Spójnik.
Wiemy, że w pierwszym Spójniku mieszkańcy Tychów otrzymali dofinansowanie i zrealizowali swoje pomysły. Ale to nie wszystko, przeprowadzaliście w ubiegłym roku konsultacje i badania, co z nich wynika dla Tychów, a co dla regionu?
Oskar Adamus: Bardzo ważną kwestią dla tyszan i tyszanek jest tożsamość kulturowa i historyczna związana z samym miastem. To bardzo inspirujące! W aplikacji konkursowej podkreślamy, że jesteśmy zbiorem różnych historii i chcemy współpracować, nie tracąc tożsamości małych ojczyzn, z których się wywodzimy. Tyszanie bardzo lubią przestrzeń miasta i o nią dbają. Jest dla nich najczęstszą lokalizacją, by uczestniczyć w kulturze. Szczegółowe informacje znajdą się w raporcie, nad którym jeszcze pracujemy. Są one ogromną częścią przygotowywanej aplikacji i niezależnie od wyniku konkursu pozostaną z nami i pozwolą lepiej rozwijać kulturę w całej Metropolii.
A co teraz? Właśnie zamknęliście tyskie konsultacje, otwarte i zamknięte. Co się na nich działo?
Katarzyna Nowakowska: Tak, jesteśmy po kolejnych konsultacjach w każdym z subregionów. Każde spotkanie ma swoją wyjątkową dynamikę w zależności od miejsca. W Tychach pojawiło się kilka osób, które uczestniczyły rok temu w naszych pierwszych konsultacjach. To dla nas sygnał, że wierzycie w to, co robimy, i chcecie być nadal częścią tego procesu. Były oczywiście też nowe osoby, dzięki którym spoglądamy z innej perspektywy, a nawet wychodzimy poza tzw. „bańkę”. Jest to cenne doświadczenie.
Na koniec pytanie przewrotne. Wasza aplikacja jest pomarańczowa, a dla starszych mieszkańców, pamiętających jeszcze czasy PRLu, skojarzenie z tym kolorem w kontekście hasła PLAY jest dość wyraźne – i przywodzi na myśl pomarańczową alternatywę i grę, zabawę z rzeczywistością.
Oskar Adamus: Pracując nad aplikacją od strony wizualnej, musimy mieć z tyłu głowy kilka kontekstów, między innym, kto ją weźmie do ręki (i finalnie oceni), jej użyteczność i powiązanie z naszą historią. Oczywiście zaczynamy tutaj od koloru cegieł – tak mocno kojarzonego z regionem, z familokami. Metropolia to ponad dwa miliony ludzkich serc, a więc też energetyczny, żywy kolor. Pomarańczowy jest mocno widoczny (wpadł oko jurorom!)… i jest kolorem szaleńców, którzy wierzą, że to, co robią, potrafi stworzyć nową jakość w świecie. My w ten nowy, wygrany świat wierzymy. A sam projekt też jest lokalny, pierwsza aplikacja została zaprojektowany przez cudownych ludzi z katowickiej ASP – Annę Kopaczewską i Romana Kaczmarczyka. Można ją obejrzeć na naszej stronie www.katowicegzm2029.eu.
rozmawiała Magdalena Gościniak