Homo viator wraca do domu
Daria Gawrońska
Kiedy pytam znajomych o Sienkiewiczowską nowelę Latarnik, u większości pojawiają się przebłyski ze szkoły podstawowej. Kojarzą, że to opowieść o mężczyźnie, który siedzi w latarni i rozmyśla, świta im motyw patriotyzmu, emigracji, tęsknoty. Ja sama, kiedy mój syn omawiał tę lekturę na lekcji polskiego, miałam to właśnie, szablonowe myślenie. Ale kiedy już sięgnęłam po ten tekst po latach, zdziwiłam się bardzo, że „sprzedaje się” go nastolatkom jako lekturę z motywem i morałem, podczas gdy w pełni zrozumiała zdaje się być tylko dla dojrzałych, doświadczonych życiowo dorosłych. I pojawiła się we mnie artystyczna chęć, albo nawet potrzeba, opowiedzenia tej historii z należną jej uwagą i czułością.
Ale wcale nie było tak, że Latarnik był moim pierwszym pomysłem, gdy dyrektor Teatru Małego w Tychach, Paweł Drzewiecki, zaprosił mnie do wyreżyserowania spektaklu. Właściwie wcale o tej noweli nie myślałam, bo skoro to opowieść o mężczyźnie, który siedzi w latarni i snuje refleksje, w pierwszej chwili wydało mi się niemożliwe, by uczynić z tego atrakcyjną dla widza inscenizację. Przekonała mnie wizja Pawła Drzewieckiego na cały teatralny sezon. Zwłaszcza, że sezon 2023/2024 zatytułowany jest Autor – Widz i ma zwracać uwagę na rolę autora i dramatu w procesie pracy nad widowiskiem scenicznym. Teatr postawił na bardzo spójny program i pielęgnowanie więzi międzyludzkich (kilkuletni plan zatytułowany jest Relacje 2.0). Bo przecież to właśnie relacje tworzą przestrzeń, jaką w strukturze obywatelskiej zajmuje konkretny człowiek. I zaczęłam się zastanawiać, jaką rolę w tej strukturze pełniłby sienkiewiczowski bohater. W XIX wieku i dzisiaj. Mężczyzna, który siedzi w latarni i rozmyśla.
Z dużą przyjemnością zasiadłam do adaptowania noweli Sienkiewicza. Rozwinęłam kilka wątków, udramatyzowałam spotkania latarnika Skawińskiego z mieszkańcami Aspinwall. Spodobało mi się, że główny bohater to homo viator – człowiek podróży, wędrowiec, pielgrzym. I ten popularny w literaturze motyw, według którego każdy podróżujący wraca z podróży odmieniony. A jeśli ktoś wędruje przez czterdzieści lat? Jak bardzo różni się wtedy siedemdziesięcioletni, zmęczony mężczyzna od chłopca, który opuszczał Polskę?
Zależało mi, aby Skawińskiego zagrał aktor wyjątkowy i wybitny, taki, który ukaże bohatera w szerszej palecie barw niż ta narzucona przez szkolne interpretacje. Teatr Mały w Tychach nie ma stałego zespołu aktorskiego, więc mogłam wybierać dowolnie. Ale nie musiałam zastanawiać się długo: wymarzyłam sobie, że latarnika zagra Lech Mackiewicz, aktor Teatru Miejskiego w Gliwicach i choć nie znaliśmy się wcześniej osobiście, miałam nadzieję, że moja propozycja wyda mu się ciekawa. Na szczęście tak było. W roli konsula Falconbridge’a obsadziłam Tomasza Lipińskiego z Teatru Bagatela w Krakowie, a w roli strażniczki portowej Johns doskonale znaną tyszanom Annę Białoń (Teatr Mały w Tychach). W ten sposób skompletowałam na scenie dream team, ale także za kulisami postawiłam na współpracowników, z którymi zrealizowaliśmy spektakle w wielu teatrach w całej Polsce. Za scenografię i kostiumy odpowiada Natalia Kołodziej, muzykę skomponował Dominik Strycharski, a o konsultacje w zakresie ruchu scenicznego poprosiłam Bartosza Bandurę.
Jako adaptatorka i reżyserka Latarnika postawiłam sobie za punkt honoru stworzenie nowoczesnej i wyestetyzowanej opowieści o poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, demonach, które to uniemożliwiają, i samotności, która jest tyleż udręką, co wyborem. Przedmiotem tęsknoty może być przecież nie tylko ojczyzna, ale też inne miejsca i ludzie, zapachy i dźwięki. I wszystkie one tak samo mocno zaburzają spokój i nie pozwalają na znalezienie swojej przystani.
Lech Mackiewicz, aktor, twórca roli latarnika Skawińskiego.
Co w latarniku Skawińskim jest interesującego dla tworzącego tę postać aktora?
Podobnie jak Skawiński, ja też mam doświadczenia emigracyjne i dla mnie najciekawsze jest chyba to, że mogę skonfrontować moje przeżycia z przeżyciami postaci. Dziś jest łatwiej wrócić z emigracji, ale kiedy wyjeżdżałem z komunistycznej Polski, stałem się, tak jak Skawiński, emigrantem politycznym.
Moje postrzeganie Polski jako zjawiska też bardzo się na przestrzeni lat zmieniło i konfrontowanie tego z literaturą i ze sceną jest bardzo ciekawe. Poza tym w tej adaptacji i w pomyśle inscenizacyjnym znalazła się postać kobieca, czyli mamy takie konkretne, emocjonalne odniesienie, takie ludzkie. No i Latarnik jest o latarniku, a ja gram latarnika, to też jest dla mnie ważne, że nie jestem tu elementem układanki, a jej podmiotem.
Kogo chciałbyś wykreować na scenie w przyszłości?
Coś musi do mnie przemówić, coś zaciekawić. Tak jak to było z Latarnikiem. Uważam się – może to zabrzmi nieskromnie, ale tak sądzę – za aktora misyjnego, w jakiś sposób wybitnego, ale niedocenionego. Wiem, że wielu aktorów tak uważa, ale ja mam podstawy twierdzić, że w moim wypadku naprawdę tak jest. Miałem okazję grywać z takimi aktorami, jak Cate Blanchett, Jeffrey Rush, Essie Davis, zagrałem tytułowego Idiotę wg Dostojewskiego w Teatrze Stanowym w Adelajdzie, byłem w czołówce aktorów teatralnych Australii. Miałem wtedy poczucie, że jestem w dobrym miejscu. Po powrocie do Polski bywało różnie, ale Latarnik jest jedną z takich postaci, które są mi bliskie, i cieszę się, że mogę się z nim mierzyć. Nie mam potrzeb, żeby zagrać na przykład Króla Leara. Reżyserowałem ten dramat w Playbox Theathre w Melbourne, spektakl jeździł po świecie, graliśmy go m.in. w Globe Theathre w Tokio, ze spektakli wyreżyserowanych przez Polaków pokazywano tam jeszcze tylko Hamleta (IV) Andrzeja Wajdy. Może chciałbym zagrać kiedyś Pana Kleksa? Marzy mi się spektakl na podstawie scenariusza filmu Million Dollar Baby, w którym mógłbym zagrać z moją żoną, Alicją. Ja zagrałbym postać kreowaną w filmie przez Clinta Eastwooda, a Alicja bokserkę, którą grała Hilary Swank.
Jak wygląda Twoja praca nad rolą Latarnika?
Uczę się tekstu, analizuję motywację Skawińskiego, układam logistykę emocji i zdarzeń scenicznych. W tym spektaklu to o tyle trudne, że Skawiński dość skrótowo i anegdotycznie opowiada o wielu sytuacjach, w których się znalazł, więc to duże wyzwanie, żeby to wypełnić i uwiarygodnić. Sprawić, żeby stało się prawdą wszystko to, co może wydać się bujdą.
Natalia Kołodziej, autorka scenografii i kostiumów.
Co było dla ciebie punktem wyjścia przy tworzeniu scenografii do Latarnika?
Intuicja poprowadziła mnie do zbudowania nieoczywistej przestrzeni sugerującej wnętrze latarni. Myśląc o kształcie, formie i funkcjach latarni, zbudowałam makietę okrągłej platformy z fragmentem barierki. Latarnik, przesuwając barierkę, wprowadza w ruch pierścień okalający platformę, tym samym porusza zamocowane w nim światło, światło latarni. Machinę osadziłam w farbowanej tkaninie artystycznej, której kolorystyka wyraźnie nawiązuje do wody, powietrza i nieba. Z tkaniny wyłaniają się wyrzeźbione przez znakomitą rzeźbiarkę, Martę Sucherską, pagórki i naturalnej wielkości mewy. Starałam się minimalistycznie, a zarazem malarsko uchwycić obraz miasteczka Aspinwall.
W co ubrałaś bohaterów Latarnika?
Kostiumy uszyte są ze „świata scenografii”. Farbowałam i malowałam każdą tkaninę, z której powstały zarówno elementy scenografii, jak i kostiumy aktorów. Ich kolorystyka powoduje, że postacie w spektaklu dosłownie zanurzają się w świecie Latarnika.
Dominik Strycharski, kompozytor.
Jaka jest muzyka, którą tworzysz do spektaklu Latarnik?
To muzyka nowoczesna, oddająca świat wewnętrzny bohatera, cały wielki bagaż doświadczeń, wspomnień i emocji, które on ze sobą niesie. Skawiński opowiada o różnych aspektach swojego życia, wiele rzeczy jest niedopowiedzianych, więc muzyka ma za zadanie nakreślić pejzaż wnętrza człowieka, który żyje w swojej własnej rutynie i ta muzyka opowiada właśnie o tej rutynie. Z jednej strony podkreślając jej powtarzalność, z drugiej, pokazując całą emocjonalną głębię.
Jak wygląda proces tworzenia muzyki teatralnej?
Muzyka do Latarnika powstaje w trakcie prób i staram się mieć kontakt z tym, nad czym pracują aktorzy i aktorki, a są to dość duże ciągi monologów i rozmów. Następnie po odczytaniu energii próby i energii aktorów i aktorek, którzy na mnie bardzo działają i mają wpływ na to, jak tworzę, komponuję. Są takie spektakle, kiedy tworzę muzykę podczas prób, ale akurat w tym przypadku robię to w domu. Próbuję narysować ten świat dźwiękowy sam. Uznałem, że skoro nasz Latarnik jest samotny, to ta muzyka musi wypływać z samotności. Ale jednocześnie na próbach dużo wspólnie przycinamy. Nigdy nie traktuję muzyki teatralnej jako gotowej i skończonej, więc na próbach stosujemy różne zabiegi. Tworzę muzykę z warstw. Wykorzystujemy różne warstwy w różnych momentach spektaklu, od pełnej aranżacji po pojedyncze dźwięki. I to doskonale działa.
Alina Moś,
reżyserka spektaklu
Więcej informacji o spektaklu znajduje się w zakładce kalendarium.
Zimowe zwiedzanie z historią w tle
Daria Gawrońska
Podczas zimowego zwiedzania goście poznają historie z początku XX wieku, kiedy to kawalerowie odpowiedzialni byli za przygotowanie zimowych wydarzeń dla pracowników. Program wycieczki obfituje w opowieści o zimowych tradycjach, niezwykłych postaciach i wydarzeniach, które miały miejsce na tym terenie.
W ramach Tyskiej Szkoły Degustacji przybliżamy zwiedzającym kulturę serwowania piwa i łączenia go z wyjątkowymi potrawami – mówi Helena Pokus z Centrum Wycieczkowego Tyskich Browarów Książęcych. Tyskie Browary Książęce to również centrum kultury i rozrywki. Pragniemy zaznaczyć swoje miejsce zarówno na turystycznej, jak i kulturalnej mapie Polski. Koncerty zespołów, wystawy czy wydarzenia kulturalne, imprezy, które będą dodatkową atrakcją, stworzą unikalną atmosferę, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Przede wszystkim zapraszamy na wyjątkowe wycieczki, połączone ze spektaklami, takie jak „Nocne zwiedzanie” czy najnowsze „Zimowe historie”. Nasi niezawodni przewodnicy pozwolą spojrzeć uczestnikom na piwne dziedzictwo z innej perspektywy i podzielą się historią browaru z punktu widzenia mieszkających tu kiedyś pracowników. To podróż w czasie i przestrzeni, która zaskoczy, oczaruje i zainspiruje.
Ważnym nowym punktem programu zwiedzania są linie rozlewnicze. Jako jedyni w Polsce otworzyliśmy trasę zwiedzania linii rozlewniczych. Było to miejsce dotychczas niedostępne. Dzięki temu na własne oczy możecie Państwo zobaczyć, jak wygląda etap pakowania piwa i logistyka. To atrakcja niedostępna w innych obiektach – dodaje Helena Pokus.
Bilety na wydarzenia i zwiedzanie są do kupienia na miejscu w Centrum Wycieczkowym Tyskich Browarów Książęcych. Wstęp od 18 lat.
SW
Weź ze sobą lutowe wydanie „Ram Kultury”
Daria Gawrońska
O jubileuszu 30-lecia Miejskiej Galerii Sztuki OBOK pisaliśmy już w styczniu. Rozpoczynająca obchody roku jubileuszowego wystawa ma swoje miejsce także wśród najważniejszych wydarzeń lutego. O tym więcej opowiada na sąsiedniej stronie Wojciech Łuka, obecny kurator MGS OBOK.
Ale jubileusz galerii to także święto Teatru Małego – wszak od początku swojego istnienia działa ona przy teatrze i w jego strukturach. Nazwa OBOK nawiązuje zresztą do tego, że galeria przez wiele lat zajmowała niewielkie pomieszczenie na piętrze teatru, działając niejako „obok” tej instytucji. Dziesięć lat temu – w 2014 roku – galeria przeniosła się do nowej, większej przestrzeni w Pasażu Kultury Andromeda, który powstał po gruntownej przebudowie starego kina przy placu Baczyńskiego. Nie była więc już „obok”, ale nazwę zachowała. Teraz, w dziesiątą rocznicę przeprowadzki i trzydziestą rocznicę istnienia, to Teatr Mały – z uwagi na trwający remont i termomodernizację budynku – przeniósł swoją działalność do Andromedy. Można więc powiedzieć, że teraz to teatr jest „obok” galerii. Ale, mimo że obok, to nie zwalnia tempa. W lutym czeka nas premiera kolejnej produkcji tyskiego teatru: Latarnika według noweli Henryka Sienkiewicza. Więcej o tym spektaklu na stronach 4 i 5 opowiadają reżyserka Alina Moś oraz twórcy spektaklu, m.in. kreujący tytułową postać Lech Mackiewicz.
Mimo że luty jest miesiącem bez wielkich wydarzeń i festiwali, to każda z tyskich instytucji kultury ma wiele do zaoferowania. W Muzeum Miejskim wciąż można oglądać wystawę Tyskiego Klubu Fotograficznego KRON działającego w latach 1978–1983. Na ten miesiąc zaplanowane jest oprowadzanie kuratorskie. Do muzeum warto wybrać się też na kolejne spotkanie z cyklu Mozaika górnośląska – tym razem gościem będzie Rafał Księżyk, autor książki Śnialnia. Śląski underground. Na kolejne Tury kultury zaprasza też Miejska Biblioteka Publiczna. Jest w czym wybierać.
Sylwia Witman
redaktor naczelna „Ram Kultury”
Przypominamy, że miesięcznik kolportowany jest na terenie całego miasta (lista poniżej) i jest całkowicie darmowy, dlatego zachęcamy do zabrania go ze sobą i przeczytania 30 już numeru „Ram Kultury”.
Wydawca: Miejskie Centrum Kultury w Tychach, ul. Bohaterów Warszawy 26, 43-100 Tychy, tel. 32 438 20 61, e-mail: redakcja@mck.tychy.pl
Redaktor naczelna: Sylwia Witman, e-mail: ramykultury@kultura.tychy.pl
Zespół: Daria Gawrońska, Agnieszka Lakner, Małgorzata Król, Justyna Stolfik-Binda
Korekta: Agnieszka Tabor
Layout: Aleksandra Krupa i Bartek Witański Blank Studio, Marcin Kasperek KlarStudio
Skład i łamanie: Magdalena Dziedzic KlarStudio
Druk: Drukarnia AAPrint, Mikołów Nakład: 3000 egz.
Foto na okładce: Włodzimierz Chrzanowski
Miesięcznik znaleźć można we wszystkich instytucjach kultury, młodzieżowych domach kultury, klubach osiedlowych, urzędach, Gemini Park Tychy oraz wybranych restauracjach. Szczegółowa lista punktów dystrybucji znajduje się TUTAJ.
Poniżej prezentujemy również dotychczasowe wydania „Ram Kultury” w wersji online:
Ramy Kultury nr 30
Ramy Kultury nr 29
Ramy Kultury nr 28
Ramy Kultury nr 27
Ramy Kultury nr 26
Ramy Kultury nr 25
Ramy Kultury nr 24
Ramy Kultury nr 23
Ramy Kultury nr 22
Ramy Kultury nr 21
Ramy Kultury nr 20
Ramy Kultury nr 19
Ramy Kultury nr 18
Ramy Kultury nr 17
Ramy Kultury nr 16
Ramy Kultury nr 15
Ramy Kultury nr 14
Ramy Kultury nr 13
Ramy Kultury nr 12
Ramy Kultury nr 11
Ramy Kultury nr 10
Ramy Kultury nr 9
Ramy Kultury nr 8
Ramy Kultury nr 7
Ramy Kultury nr 6
Ramy Kultury nr 5
Ramy Kultury nr 4
Ramy Kultury nr 3
Ramy Kultury nr 2
Ramy Kultury nr 1
Ruszyła nowa edycja Tyskich Inicjatyw Kulturalnych na 2024 rok
Daria Gawrońska
Zapraszamy Państwa w ramach otwartego konkursu ofert pn. „Tyskie Inicjatywy Kulturalne” do składania wniosków na realizację zadań publicznych w zakresie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i tradycji, które miałby być zrealizowane w tym roku. Nabór trwa do 21 lutego 2024 roku do godziny 15.00 (decyduje data wpływu do Miejskiego Centrum Kultury w Tychach).
Popularne TIK-i umożliwiają składanie wniosków przez organizacje pozarządowe i podmioty, o których mowa w art. 3 ust. 3 ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.
Szczegóły konkursu znajdziecie Państwo na stronie mcktychy.bip.gov.pl oraz w eGeneratorze elektronicznym eNGO dostępnym tutaj, w którym należy wypełnić kompletną ofertę.
Celem Tyskich Inicjatyw Kulturalnych jest wzbogacenie miejskiej oferty kulturalnej, zapewnienie mieszkańcom Tychów warunków do rozwijania własnych talentów i zainteresowań z obszaru kultury i sztuki oraz aktywizacja społeczności lokalnej w życie kulturalne miasta.
W ubiegłym roku wśród realizowanych w ramach TIK projektów znalazły się między innymi: realizacja dwóch spektakli teatralnych “Colargol” Teatr OdRuchu oraz “Wykosztowanie” Grupy Artystycznej Teatr T.C.R., zajęcia “Dotknąć kultury” realizowane przez Polski Związek Niewidomych Okręg Śląski Koło w Tychach, IX Tyski Festiwal Teatrów Niezależnych Andromedon, którego inicjatorem i realizatorem jest Stowarzyszenie Śląskie Zakłady Sztuki, czy pokaz mappingu “Tyskie Mozaiki 2023” Fundacji Helisa.
W tym roku na realizację Tyskich Inicjatyw Kulturalnych przeznaczono 250 000 zł.
Zagraj na Porcie Pieśni Pracy 2024
Daria Gawrońska
Port Pieśni Pracy w Tychach zachęca do udziału w przeglądzie zespołów szantowych, spośród których zostanie wybrany zespół lub solista/solistka, by dołączyć do line-upu letniej edycji Portu Pieśni Pracy 2024 odbywającego się od 23 do 25 sierpnia w Tychach.
Port Pieśni Pracy to unikatowe wydarzenie, które od lat przyciąga miłośników szant i żeglarskich przygód z całej Polski. To miejsce, gdzie wspólne śpiewanie staje się żeglarskim rytuałem, a morze spotyka się z muzyką, choć do tego prawdziwego jest stąd ponad 500 kilometrów.
Wychodząc naprzeciw pytaniom – „jak zagrać na Porcie Pieśni Pracy?” dajemy Wam możliwość dołączenia do składu zespołów, które staną na tegorocznej letniej scenie festiwalu w Tychach.
Jak wziąć udział w przeglądzie konkursowym?
- Sprawdźcie regulamin przeglądu, który znajdziecie poniżej. Znajdziecie tam wszystkie niezbędne informacje dotyczące uczestnictwa, kryteriów oceny i nagród.
- Przygotujcie materiał składający się z kilku utworów szantowych, które chcecie zaprezentować w ramach zgłoszenia, nagrajcie go w dowolnych warunkach (także podczas któregoś z najbliższych koncertów), umieśćcie na YT i prześlijcie zgłoszenie.
- Wypełnijcie kartę zgłoszeniową dostępną poniżej i wraz z załącznikami prześlijcie na wskazany adres e-mail. Pamiętajcie, by przesłać zgłoszenie przed 13 maja 2024 roku.
Dołączcie do grona szantowców, a być może spotkamy się na letnim Porcie Pieśni Pracy! Wśród nagród jest płatny występ na scenie najbliższej edycji festiwalu, a także nominacja do przeglądu konkursowego Shanties 2025 i zaproszenie na Festiwal Piosenki Żeglarskiej Charzykowy.
2024_08 Port Pieśni Pracy – Przegląd Konkursowy karta zgłoszeniowa (doc)
2024_08 Port Pieśni Pracy – Przegląd Konkursowy karta zgłoszeniowa (pdf)
2024_08 Port Pieśni Pracy – regulamin Przeglądu Konkursowego
2024_08 Port Pieśni Pracy – Przegląd Konkursowy zgoda przedstawiciela ustawowego (pdf)
2024_08 Port Pieśni Pracy – Przegląd Konkursowy zgoda przedstawiciela ustawowego (doc)
Serdecznie zapraszamy do udziału!
I Ty możesz zostać tyskim ambasadorem kultury!
Daria Gawrońska
Dla kogo?
Nagroda może zostać przyznana osobie fizycznej zamieszkałej na terenie miasta Tychy, osobie prawnej lub innemu podmiotowi, mającemu siedzibę na terenie miasta Tychy. Nagroda może zostać przyznana również osobie lub podmiotowi, których działalność w dziedzinie twórczości artystycznej i upowszechniania kultury w znaczący sposób wiąże się z miastem Tychy lub sprawia, że miasto Tychy jest rozpoznawalne w kraju lub za granicą.
Jak zgłosić?
Przyznanie Nagrody może nastąpić z inicjatywy Prezydenta Miasta Tychy lub na wniosek:
instytucji kultury,
szkoły o profilu artystycznym,
związku twórczego, stowarzyszenia, fundacji i innych podmiotów działających w sferze kultury,
indywidualnych twórców,
radnych Rady Miasta Tychy.
Zgłoszenia przyjmowane są do dnia 1 marca 2024 roku!
Załączniki:
Regulamin
Wniosek
Nagrody Prezydenta Miasta Tychy w dziedzinie kultury i sportu (wcześniej: w dziedzinie kultury, nauki i sportu) przyznane są od 1996 roku.
1996
Alina Gruszka (nagroda)
Alfons Wieczorek, Peter Sczepanek (wyróżnienia)
1997
Krzysztof Wielicki
Anna Kasprzak, Rafał Klimkiewicz (wyróżnienia)
1998
Marian Wszoła
Jan Nowak, Stanisław Mazuś, Janusz Muszyński (wyróżnienia)
1999
Marek S. Szczepański
Ireneusz Krosny, Teatr Pantomimy Migreska, płk. A. Kukuła (wyróżnienia)
2000
Mariusz Czerkawski
2001
Teresa Wodzicka
Ewa Okoń-Horodyńska, Ewa Sokołowska-Skorek
Tomasz Kordon (wyróżnienia)
2002
Marek Moś i Aukso Orkiestra Kameralna Miasta Tychy (kultura)
hokeiści GKS TYCHY (sport)
2003
Ireneusz Krosny (kultura)
Mirosław Jakubczyk i pływacy niepełnosprawni (sport)
2004
Stanisław Mazuś (kultura)
hokeiści GKS TYCHY (sport)
2005
Maria Lopok-Bierwiaczonek (kultura)
hokeiści GKS TYCHY (sport)
2006
Chór Gimnazjum nr 3 (kultura)
hokeiści GKS TYCHY (sport)
2007
Helena Golda-Błahut (kultura)
koszykarze BIG STAR TYCHY (sport)
2008
Aukso Orkiestra Kameralna Miasta Tychy
Witold Bańka (sport)
2009
Janusz Muszyński (kultura)
Karolina Hamer (sport)
2010
ks. Teofil Grzesica (kultura)
hokeiści GKS TYCHY (sport)
2011
zespół DŻEM (kultura)
Marcin Żołna (sport)
2012
zespół CREE (kultura)
Adam Bielecki (sport)
2013
Eryk Pudełko (kultura)
Karolina Naja (sport)
2014
Henryk Jan Botor (kultura)
Młodzi golfiści Tyskiego Klubu Golfowego
2015
Ryszard Czernow (kultura)
Michał Woźnica (sport)
2016
Wojciech Łuka (kultura)
Drużyna Hokejowa GKS TYCHY (sport)
2017
Michał Litkiw (kultura)
Tychy FALCONS (sport)
2018
Dominik Gajda, Marcin Zimnal (kultura)
Drużyna hokejowa GKS TYCHY (sport)
2019
Mateusz Krzyżowski (kultura)
Drużyna hokejowa GKS TYCHY (sport)
2020-2021
nagrody nie były przyznawane
2022
Grupa Artystyczna Teatr T.C.R., Aleksandra Matuszczyk, Kamila Baar
Mateusz Krzyżowski (Tyski Ambasador Kultury)
2023
Tomasz Wenklar, Sebastian Riedel
Aukso Orkiestra Kameralna Miasta Tychy (Tyski Ambasador Kultury)
Konkurs Chórów został rozstrzygnięty
Daria Gawrońska
Do drugiego etapu konkursu, a tym samym do przesłuchań na żywo w Zespole Szkół Muzycznych im. F. Rybickiego, które odbyły się w sobotę 20 stycznia, zostało zakwalifikowanych siedem chórów, które oceniało zacne grono jury w składzie:
prof. dr hab. ks. Antoni Reginek – muzykolog, konsultor komisji episkopatu Polski ds. muzyki sakralnej, członek Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kościelnych – przewodniczący jury,
Tadeusz Piszek – śpiewak, wykładowca Akademii Muzycznej w Katowicach,
zw. dr hab. Jan Ballarin – śpiewak operowy, pracownik naukowo-dydaktyczny Akademii Muzycznej w Katowicach,
mgr Tomasz Giedwiłło – dyrygent, muzyk, nauczyciel, dyrektor Zespołu Szkół Muzycznych im. F. Rybickiego w Tychach,
dr Dominika Kawiorska – dyrygent w Zespole Szkół Muzycznych w Sosnowcu, teoretyk muzyki, absolwentka Akademii Muzycznej w Katowicach.
Po wysłuchaniu wszystkich występów i obradach, jurorzy postanowili przyznać następujące nagrody:
I miejsce dla Chóru Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach pod dyr. Michała Brożka
II miejsce dla Chóru Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie pod dyr. Michała Sławeckiego
III miejsce ex aequo dla Chóru Kameralnego AUXILIUM z Krakowa pod dyr. Karoliny Patli, przygotowanie chóru Stanisław Rzepiela oraz Zespołu Wokalnego VOX AMICI z Gliwic pod dyr. Krzysztofa Hrycyszyna
Ogłoszenie wyników nastąpiło w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Tychach, gdzie nagrodzone chóry zaprezentowały się tyskiej publiczności jeszcze raz, tym razem wspólnie, podczas pierwszej części Koncertu Finałowego (fotorelacja w galerii poniżej).
Wszystkim nagrodzonym chórom składamy serdeczne gratulacje!
Fot. Włodzimierz Chrzanowski
KRON: młodzi gniewni
Daria Gawrońska
Nakładem Muzeum Miejskiego w Tychach ukazała się książka omawiająca fenomen Tyskiego Klubu Fotograficznego KRON, którego twórcy w latach 1978–1983 dokumentowali Śląsk. Wypracowali jedyny taki w skali regionu – spójny i wyraźnie sprecyzowany w zakresie środków formalnych – sposób obrazowania śląskiego krajobrazu.
Ewelina Lasota: Zacznijmy od KRONU w pigułce.
Klub powstał w 1976 roku. Prowadził go Mieczysław Wielomski, instruktor przy Zakładowym Domu Kultury Teatr Mały, którym wtedy zarządzał Fiat [Fabryka Samochodów Małolitrażowych – przyp. red.]. To była kluczowa postać w KRONIE. Klub zrzeszał ludzi, dla których fotografia była pasją. Zapraszaliśmy różnych ciekawych twórców, między innymi Jerzego Lewczyńskiego, Jerzego Koniakowskiego, Wojciecha Prażmowskiego, Edwarda Poloczka. Wyjeżdżaliśmy na jednodniowe plenery (dostawaliśmy autobus z Fiata), jeździliśmy po Jurze, zwykle w sobotę lub w niedzielę, ale z tych fotografii nic nie wynikało.
Kiedy nastąpił przełomowy moment?
To był proces. Gdzieś pod koniec 1977 i na początku 1978 roku spontanicznie zaczęliśmy jeździć po Śląsku. Oczywiście wcześniej trochę fotografowaliśmy Tychy, ale ten efekt wizualny nas nie zadowalał. I dopiero Mietek Wielomski zaraził nas śląskim tematem. Myślę, że śmiało można go nazwać prekursorem kierunku śląskiego w fotografii. To była osoba nietuzinkowa, o strasznie chimerycznym charakterze, ale niezwykle twórcza. Temat podchwyciło jeszcze kilka osób. Bardzo szybko dołączyłem do Mietka ja, a ponadto Tadeusz Kluba, Michał Cała, Zbyszek Zalewski i Heniek Rączkowski.
Co was zafascynowało?
Stara architektura, bardzo życzliwi ludzie i przemysł, który się wtedy trudno fotografowało, bo obiekty przemysłowe były strzeżone przez państwo. W związku z tym strzelało się zdjęcia znienacka, nie wszystkie wychodziły. Oczywiście osobnym tematem były hałdy, których wtedy jeszcze wiele było wokół. Urzekły nas osadniki – to były osady pokopalniane ze spłuczek, które tworzyły niesamowite kształty – fascynację nimi widać wyraźnie na zdjęciach Michała.
Jednak poza powtarzalnością pewnych motywów, fotografie KRONU cechuje także spójna estetyka.
Styl fotografowania, który powstał w KRONIE, zapoczątkował Mietek Wielomski. Jako pierwszy zaczął fotografować szerokim, najszerszym wtedy dostępnym obiektywem produkcji NRD-owskiej – Flektogonem 2,8/20. Fotografowaliśmy szerokim kątem, blisko podchodziliśmy do ludzi. Jeżeli pejzaż przedstawialiśmy wertykalnie, to żartowaliśmy, że od czubków butów daleko ponad horyzont. Czyli: pierwszy plan to zniszczona ziemia, ślady spływającej wody w osadnikach, na horyzoncie albo osiedla, albo familoki, albo hałdy, te słynne piramidy. To był nieodłączny element pejzażu, fascynujący, ponury, ciemny, posępny. I w tym mieszkający ludzie, bo poza pejzażem fotografowaliśmy także ludzi. Zapraszali nas do domów, chętnie z nami rozmawiali, ustawiali się do zdjęć. To pomogło stworzyć styl kronowski. Tak jak była kielecka szkoła krajobrazu stworzona przez Pawła Pierścińskiego i jego grupę, tak potem zaczęto nazywać naszą grupę: „śląską szkołą krajobrazu”.
Proszę spróbować opisać jej wyróżniki.
To była fotografia społeczna, socjologiczna, bo pokazywała warunki, w jakich żyją ludzie. Wszystko było ciemne, czarne, smoliste i taka też była nasza fotografia, takie były powiększenia. Duży kontrast, szeroki kąt. Nie przeszkadzało nam, że budynki na naszych zdjęciach walą się, to po prostu był skutek widzenia świata i fotografowania przez obiektyw szerokokątny. Bardzo mało było zdjęć robionych obiektywami długimi. Uprawialiśmy rodzaj fotografii wieloplanowej – na pierwszym planie osadniki, osiedla, familoki, ulice (jeszcze wtedy zupełnie bez drzew, Śląsk nie był wtedy zielony), a nad nimi górujące kominy, zabudowania hut, hałdy. Przeważnie kadr horyzontalny. Jednak jeżeli chodzi o fotografie Michała Cały i Mietka Wielomskiego, to oni kadr, pejzaż traktowali wertykalnie.
Jak na fotografie KRONU reagowała cenzura?
Sposób fotografowania i nasza fotografia były niewygodne ówczesnym władzom. Mieliśmy nawet wrażenie, że nas obserwowano. Dlaczego fotografujemy akurat to? Dlaczego to jest takie ponure? Dlaczego nie fotografujemy Tychów?
No właśnie: dlaczego?
Tychy powstały w polu, dwadzieścia parę kilometrów od Katowic, podobnie jak Jastrzębie Zdrój, gdzie wśród pól wybudowano gigantyczne bloki – nie takie jak w Tychach. W Tychach to były malutkie bloczki w porównaniu z tym, co powstało w Jastrzębiu czy w Żorach. Tychy to było miasto za równe, za ładne, jeżeli chodzi o architekturę. Więc fotografowanie kierowano w stronę architektów, stąd zdjęcia na przykład pana Andrzeja Czyżewskiego czy pana Zygmunta Kubskiego, zdjęcia fotoreporterów z Katowic, którzy dokumentowali Tychy. Ale one pokazują przede wszystkim blokowiska, mało na nich ludzi. KRONOWI chodziło o coś innego. Staraliśmy się pokazać Śląsk, mimo że był taki ponury, ładnie, estetycznie, to znaczy: dobra kompozycja, powtarzalność pewnych schematów, na przykład człowiek – jeżeli robiliśmy portret – był na pierwszym planie, sfotografowany szerokim kątem, bardzo blisko, i w tej brzydocie Śląska był urok. Natomiast w nowoczesności miasta uroku nie widzieliśmy.
Jak wasza fotografia prezentowała się na tle ogólnopolskim?
Ta fotografia, tak jak już powiedziałem, nazwana później śląską szkołą krajobrazu, zrobiła niesamowitą furorę. Praktycznie od wiosny 1978 roku każdy konkurs był przez nas obsadzony. Jeśli mowa o wzajemnych wpływach, to były one widoczne w Katowickim Towarzystwie Fotograficznym. W tym okresie zarówno ja, jak i Tadeusz Kluba i Michał Cała też króciutko byliśmy jego członkami. I wiem, że nasza obecność w KTF-ie miała wpływ na styl pracy pewnej grupy fotografów w Katowicach – i na styl, i na ostateczny wygląd zdjęć, bo niezależnie od tematu śląskiego, jakim się zajmowaliśmy, zdjęcia KRONU po prostu były charakterystyczne. Je trzeba oglądać na papierze. Ich nie da się docenić na ekranie monitora lub jako projekcję z rzutnika. Wszystko się traci, cały ten klimat, atmosferę, smaczek, barwę, odcień czerni, ziarnistość. KRON rozwalił – w sensie pozytywnym – polską fotografię końca lat siedemdziesiątych.
Fragment rozmowy, jaką w marcu 2021 roku przeprowadziła Ewelina Lasota z Muzeum Miejskiego w Tychach na etapie zbierania materiałów do książki i wystawy Tyski Klub Fotograficzny KRON. Śląsk 1978–1983.
fot. Artur Pławski
Rozgrzejmy się w… pubie
Daria Gawrońska
Stąd Miejskie Centrum Kultury w Tychach wraz z zespołem Perły i Łotry – jak co roku – organizują Zimową Rozgrzewkę Portu Pieśni Pracy, czyli wielkiego festiwalu szantowego, który zaplanowano na trzy dni od 23 do 25 sierpnia.
Rozgrzewać się będziemy już w sobotę, 27 stycznia 2024 r. od godz. 18 w Pubie pod Browarem przy ul. Katowickiej 9. Po sukcesie frekwencyjnym i organizacyjnym letniej edycji Portu Pieśni Pracy postanowiliśmy ponownie spotkać się z miłośnikami pieśni żeglarskich w pubie tyskich browarów – mówi Wojciech „Muzyk” Harmansa z zespołu Perły i Łotry. Atmosfery, jaka się tam tworzy, nie da się porównać z niczym innym i jestem pewien, że w tym miejscu szybko zapomnimy, że jest środek zimy – dodaje.
Rozgrzewać nas w tę sobotę będą jedne z najbardziej lubianych wśród szantowej publiczności zespołów: śląsko-zagłębiowski Banana Boat, ogólnopolscy Mechanicy Shanty oraz gospodarze imprezy Perły i Łotry. Zapowiada się więc folkowo-szantowe granie na najwyższym z możliwych poziomów.
Wstęp na Zimową Rozgrzewkę jest wolny, a organizatorzy zachęcają do przybywania całymi rodzinami. Myślę, że podobnie jak latem uda się stworzyć taki kącik gier i zabaw dla dzieciaków, gdzie rodzice będą mogli pozostawić pod opieką animatorów swoje pociechy i bez obaw oddać się koncertowej zabawie – zapewnia „Muzyk”.
To, co także może połączyć letnią i zimową edycję Portu Pieśni Pracy, to „szantowe śpiewanki”, czyli wspólne muzykowanie z publicznością po regularnych koncertach. Znakomicie wypaliło to w sierpniu – wspomina Wojciech Harmansa – więc jeśli znajdą się na widowni osoby muzykujące wraz ze swoimi instrumentami, to możemy i ten styczniowy czarowny wieczór przedłużyć i… pożeglować razem.
WW
Trzy dekady ze sztuką
Daria Gawrońska
Galeria OBOK rozpoczyna jubileuszowy rok trzydziestolecia działalności. Przez cały ten rok będzie prezentować prace twórców związanych z Tychami, rozpoczynając od zbiorowej wystawy tyskiego środowiska artystycznego A.D. 2024.
Miejska Galeria Sztuki OBOK funkcjonująca w Teatrze Małym rozpoczęła działalność w czerwcu 1994 roku z inicjatywy dyrekcji teatru. Do współtworzenia i prowadzenia galerii została zaproszona Elżbieta Kuraj, malarka, absolwentka ASP w Katowicach, która od początku dbała o wysoki poziom programu wystawienniczego i prezentowała prace uznanych artystów z Polski i Europy. Pierwsza kuratorka realizowała też cykliczny ogólnopolski konkurs Muzyka w malarstwie, plenery malarskie, Świąteczne Kiermasze Sztuki i wystawy fotografii w foyer teatru.
Pierwszą wystawą była jednak prezentacja tyskiego środowiska twórczego. To był ukłon w stronę naszego środowiska, zaproszenie tyskich twórców do galerii – wspomina Elżbieta Kuraj. Do udziału w wystawie zaprosiliśmy wszystkich twórców profesjonalnych mieszkających i tworzących w Tychach, do których tylko potrafiliśmy dotrzeć. Odzew był ogromny. Mieliśmy na wystawie rzeźby, tkaniny, grafikę i malarstwo kilkudziesięciu artystów. Trudno byłoby wymienić wszystkich, a wielu tych osób niestety nie ma już dzisiaj z nami. Wernisaż był znaczącym wydarzeniem. Przybyli przedstawiciele władz Miasta Tychy oraz Wydziału Kultury Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach, mnóstwo gości ze środowisk artystycznych i zaprzyjaźnionych galerii z Mikołowa, Sosnowca i Katowic.
26 stycznia 2024 roku w Miejskiej Galerii Sztuki OBOK rozpocznie się wystawa podejmująca tę samą ideę sprzed lat. Galeria zajmuje dziś inne pomieszczenia, ale jej obecny kurator Wojciech Łuka chce – podobnie jak Elżbieta Kuraj trzydzieści lat temu – szeroko zaprezentować dorobek tyskiego środowiska twórczego. Skierowaliśmy zaproszenie do wszystkich znanych nam tyszan profesjonalnie zajmujących się sztuką – mówi Wojciech Łuka. Odpowiedziało kilkadziesiąt osób i większość prac już do nas dotarła. Jest to przede wszystkim malarstwo, nieco mniej grafik, jedna rzeźba. Artyści sami proponują nam, które dzieła chcą pokazać. Myślę, że taki dobór będzie najciekawszy, bo w sposób autentyczny i niewymuszony da nam obraz tego, w jakiej kondycji jest dzisiaj tyskie środowisko artystyczne.
Przez trzydzieści lat działalności galeria miała czterech kuratorów. Po pięciu latach pałeczkę od Elżbiety Kuraj przejął Łukasz Pudełko, który był tu kierownikiem najdłużej. Łukasz wspaniale rozwinął działalność galerii – mówi Elżbieta Kuraj. Zawsze dbał o profesjonalny i wysoki poziom programu, ale też o to, żeby tworzyć w tym miejscu dobrą atmosferę, żeby było to miejsce spotkań środowiska artystycznego. Fakt, że kurator sam jest czynnym artystą jest atutem w środowisku, ułatwia kontakt, dodaje wiarygodności. Ja sama zawsze czułam się przede wszystkim malarką, także gdy prowadziłam galerię czy zajmowałam się edukacją w Instytucie Sztuki UŚ. Łukasz Pudełko również spełniał ten warunek. Przez lata, już po wyprowadzce z Tychów odwiedzaliśmy z mężem (Januszem Karbowniczkiem – red.) galerię, by chwilę porozmawiać o sztuce i nie tylko, wymienić się spostrzeżeniami, zobaczyć nową wystawę. Chętnie bywali tam nasi koledzy i koleżanki. To było bardzo przyjazne miejsce, cenne dla wszystkich i Łukasz o to dbał.
Pod kierownictwem Łukasza Pudełki galeria rozwijała się przez siedemnaście lat. W tym czasie z niewielkiego pomieszczenia na piętrze teatru przeniosła się do nowego lokalu w Pasażu Kultury Andromeda, gdzie ma siedzibę do dziś. Łukasz Pudełko dokumentował działalność Galerii OBOK, uwzględniając również początki jej historii, tworzył stronę internetową, gdy nie było to jeszcze w powszechnym użyciu. Na jubileusz dwudziestolecia, oprócz wystawy dzieł ze zbiorów (głównie poplenrowych) obejmujących grafikę, malarstwo, rysunek, rzeźbę, szkło i ceramikę, przygotował świetnie zaaranżowaną w Pasażu Kultury Andromeda dokumentację zrealizowanych projektów, wystaw i warsztatów artystycznych dla młodzieży. Wyjątkowe znaczenie mają dwie publikacje z tego czasu: „20 lat Miejskiej Galerii Obok w Tychach” z dokumentacją fotograficzną wybranych wystaw oraz „KOLEKCJA sztuki współczesnej Teatru Małego” z reprodukcjami stu sześćdziesięciu dzieł – wylicza Elżbieta Kuraj.
Po rezygnacji Łukasza Pudełki przez dwa lata galerią kierowała Joanna Rupik, a po niej Wojciech Łuka, obecny kurator.
Jak moi poprzednicy uważam, że rolą galerii jest pokazywanie różnego rodzaju zjawisk, z różnych dziedzin i różnych dyscyplin sztuki, nie tylko tyskich twórców – mówi Wojciech Łuka. Jednak wobec tyskiego środowiska mamy do spełnienia ważną rolę. Mamy zapewnić twórcom miejsce, w którym mogą pokazać swoje prace, ale też nawiązywać kontakty. To ma być miejsce spotkań i tę misję galeria stara się spełniać jak najlepiej. Od początku istnienia wszyscy kuratorzy byli też świadomi, jak ważne są działania edukacyjne; spotkania z młodzieżą, zapraszanie grup, warsztaty, oprowadzania kuratorskie, rozmowy. To rodzaj misji dla galerii i dla ludzi tworzących. Jeśli my nie zadbamy o edukację artystyczną młodszych pokoleń, to nikt tego lepiej od nas nie zrobi. To jest niezwykle ważne, bo możemy mieć najpiękniejsze i najlepiej wyposażone obiekty kultury, ale bez świadomego i przygotowanego odbiorcy będą one stały puste.
Oprócz wystawy zbiorowej na rok jubileuszowy zaplanowane są wystawy indywidualne takich artystów, jak Tomasz Wenklar, Lech Kowalczyk, Izabela Wądołowska i Grzegorz Hańderek (obecny rektor ASP w Katowicach). Będzie też wystawa pokonkursowa Tychy Press Photo oraz wystawa fotografii i kolaży Agnieszki Seidel-Kożuch, tematycznie związana z pięćdziesięciolecioleciem Tyskich Spotkań Teatralnych. Wszystkie wystawy w roku 2024 będą prezentowały prace tyskich twórców.
W kolejnych numerach „Ram Kultury” będziemy powracać do jubileuszu Galerii OBOK i wydarzeń z nim związanych.
Sylwia Witman