Człowiek, a świat – #znowupawełczyk

Jaka jest współczesna rola człowieka? Co w tym wszystkim znaczy sztuka? A jeśli już sztuka, to w jakiej formie? Na te i inne pytania starali się odpowiedzieć twórcy goszczący w weekend (19-20 lutego) w witrynie sklepowej Galerii Handlowej Gemini Park.  

Żyjemy w świecie pełnym bodźców i pozornych wyborów. Otaczające nas ze wszech miar reklamy, kolorowe afisze przekonują, że naszym obowiązkiem jest nieustanna potrzeba posiadania i zaspokajania własnych potrzeb. Sprawiają, że w wielkim wyścigu zapominamy czasem o tym, co tak naprawdę jest ważne. Próbę odnalezienia tego „czegoś” podjęła Agnieszka Pawełczyk. Nie była to z pewnością droga łatwa.

Na pograniczu form

Pomimo licznych zapowiedzi odwiedzający Galerię Handlową Gemini Park Tychy, byli zaskoczeni wystawą, jaka pojawiła się w witrynie sklepowej, oznaczonej nazwą naszej strony internetowej.

– To pewnie jakaś sztuka nowoczesna – mówiła jedna z kobiet, robiąca zakupy we wtorkowe przedpołudnie (16.02.).

Oczom przechodniów ukazał się obraz rodem z innej rzeczywistości – różne kształty i rozmiary. Manekiny lub ich fragmenty wyłaniające się z różnych elementów – stołów, krzeseł, pudeł. Wszechobecne telefony, maszyny do pisania, aparaty, radia, telewizor. Jednym słowem wszystko to, co nas otacza, tworzy rzeczywistość, oplata z każdej strony, rozdziera na kawałki.

W piątkowe popołudnie (19.02.) obok manekinów stanęli żywi ludzie. Początkowo krzątali się nieco, poprawiali to i owo. Finalnie w witrynie pozostały dwie kobiety (Agnieszka Pawełczyk i Dorota Sobek). Zdawało się, że są w pracy. Wynosiły, poprawiały przedmioty, naklejały taśmy z napisem „sale”. Z czasem jednak widz uświadomił sobie, że to nie praca, a więzienie. Gdy tylko ochroniarze znikali z zasięgu wzroku, dziewczyny bezdźwięcznie wołały do publiczności, apelując o to, aby im pomogła. Nieskutecznie. Performerki finalnie zostały odciągnięte przez ochroniarzy, znikając z witryny.

Niedługo później aktorki pojawiły się po raz drugi. Tym razem jednak w nieco innej scenerii. Oglądający mogli zajrzeć do ich prywatnych, domowych przestrzeni. Z ciekawością spojrzeliśmy na cykl dnia dwóch skrajnie przeciwnych postaci – jednej czarnej, a drugiej białej. Ich pozornie poukładany świat zaczął się nagle burzyć, rozmywać. Atmosfera niepokoju wzmagała się wraz z działaniem pewnej zewnętrznej siły. Były nią przedmioty, które raz po raz ożywały i zamieniały pomiędzy pokojami poszczególne elementy – książkę, koc, zdjęcie. Uwięzione kobiety coraz bardziej podejrzewały obecność „kogoś obcego”, popadając w coraz większe szaleństwo.

Temat emocji poruszony został także w podczas trzeciego działania. Przechodnie zobaczyli grupę ludzi siedzących na krześle i czytających książki. Nagle, rozgorzała pomiędzy nimi dyskusja. O czym? Tego nie dało się usłyszeć przez szybę. Zobaczyliśmy jedynie ruch. Momentami bardziej lub mniej zdecydowany, podyktowany odpowiednią emocją. Wszystko zakończyło się pogodzeniem – zarówno między kłócącymi się osobami, jak i – ma się wrażenie – pomiędzy nimi, a światem.

Piosenka jest dobra na wszystko

Sobotnie popołudnie było już nie co inne, bo spędzone w niesamowicie radosnej muzycznej atmosferze. Razem z zespołem wyruszyliśmy w niesamowicie pogodną podróż po największych światowych hitach. Przechodnie Gemini chętnie dołączyli się do tej przygody i chętnie zatrzymywali się, aby posłuchać.

— Prosimy nie klaskać, nie zatrzymywać się! – zaznaczyła ze sceny Agnieszka Pawełczyk.

Po koncercie odbyła się licytacja muzyków. Jeden z nich został sprzedany za lizaka, inny za trzy, a jeszcze kolejny za banana.

GALERIA


Share

Aktualności powiązane


Wydarzenia towarzyszące