Dni Teatru Malutkiego
Teatr łączący pokolenia
Festiwal otworzy spektakl PIES, który jeździł koleją – subtelna i nowoczesna próba opowiedzenia na nowo historii psa Lampo. To nie tylko adaptacja książki Romana Pisarskiego, ale rodzaj teatralnego przewodnika po emocjach związanych ze stratą.
Tego samego dnia, czyli 26 czerwca, na dużej scenie zobaczymy Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków – baśń w nowej i bardzo udanej odsłonie, przygotowaną przez Teatr Mały z udziałem młodych aktorów, przy współpracy profesjonalnych twórców.
W piątek, 27 czerwca, zaprezentowany zostanie spektakl Najdalej jutro, efekt pracy zespołu artystycznego Teatru Małego i ŚDS św. Faustyny. To opowieść o drodze, którą każdy musi przebyć, ale niekoniecznie samotnie. Minimalistyczna forma i uniwersalne przesłanie czynią z tego przedstawienia ważny punkt programu. Tego samego dnia wieczorem wybrzmi Zrobimy sztorm – muzyczne widowisko inspirowane twórczością Jacka Cygana, przygotowane w ramach zeszłorocznej edycji LOGOS FEST. Na scenie pojawią się m.in. Gaba Kulka, Paweł Drzewiecki i Krzysztof Kulbicki oraz Międzypokoleniowy Rodzinny Chór Tyszan. Znane melodie i teksty tego widowiska poruszą każdego, niezależnie od wieku, a ręce z pewnością same będą składać się do oklasków. Na zakończenie, w sobotnie przedpołudnie, 28 czerwca, kolektyw NAJNAJlepiej zaprosi najmłodszych widzów na spektakl O! – subtelne i pomysłowe przedstawienie stworzone z myślą o dzieciach w wieku od roku do 5 lat. Skoncentrowane wokół motywu „okrągłości”, opiera się na bliskim kontakcie z publicznością i budowaniu uważnej, czułej relacji z najmłodszym widzem.
Tegoroczna edycja Dni Teatru Malutkiego to nie tylko różnorodny repertuar, ale także młodzi twórcy, którzy współtworzą wydarzenie. W tym numerze rozmawiamy z osobami biorącymi udział w dwóch prezentacjach. Jak teatr wygląda z ich perspektywy? Czego się uczą i co sami wnoszą na scenę?
Z Mają Tomaszewską, odtwórczynią roli Śnieżki, oraz Krzysiem Różewiczem, grającym Łasucha, rozmawia Marcin Stachoń.
Marcin Stachoń: Maja, jak to się stało, że trafiłaś do tej produkcji? I że zostałaś… Śnieżką?
Maja Tomaszewska: Otrzymałam wiadomość od pani Ani Białoń (reżyser przedstawienia) z pytaniem, czy chciałabym wziąć udział w castingu do kolejnego projektu teatralnego. Zgodziłam się bez wahania. Kocham scenę, teatr, granie. A kiedy zaproponowano mi główną rolę Śnieżki, uznałam to za ogromne wyróżnienie.
Marcin: Masz już pewne doświadczenie sceniczne?
Maja: Tak, grałam wcześniej w Dzieciach z Bullerbyn, brałam też udział w mniejszych projektach, jak spektakl w pięć dni czy słuchowisko.
Marcin: Krzysiu, a jak zaczęła się Twoja przygoda z teatrem?
Krzysiu Różewicz: Dość podobnie jak Maji. Graliśmy razem w Dzieciach z Bullerbyn, również z panią Anią jako reżyserką. Do Śnieżki był casting i udało się dostać.
Marcin: Grasz Łasucha, wiecznie głodnego krasnoludka. Kim on właściwie jest?
Krzysiu: Głodomorem nad głodomorami! (śmiech) Trochę marudny, ale głównie przez to, że jest ciągle głodny. I chyba zabawny, przynajmniej tak mówili widzowie.
Marcin: Widziałem tę premierę i faktycznie, dzieciaki śmiały się, krzyczały. Maja, jak to było grać dla tak żywo reagującej publiczności?
Maja: To było niesamowite. Gdy dzieci krzyczały: „Nie jedz jabłka!”, musiałam się odwrócić, żeby ukryć śmiech. Ale to cudowne uczucie, czuć, że dzieci naprawdę śledzą i przeżywają to, co dzieje się na scenie.
Marcin: A jak wspominacie próby i pracę z zawodowymi aktorami?
Maja: To było bardzo ciekawe doświadczenie. Mogliśmy porozmawiać z nimi, podpytać o różne rzeczy, dostawaliśmy też konkretne uwagi, jak się ustawić, jak coś zagrać.
Krzysiu: Atmosfera na próbach była świetna. Próby były wymagające, ale bardzo zabawne. Czasem trudno było powstrzymać śmiech, szczególnie przy powtórkach scen.
Marcin: Macie swój wkład w kształt postaci?
Krzysiu: Tak! Pani Ania jako reżyserka jest otwarta na pomysły i całkiem sporo jest w spektaklu naszych propozycji.
Marcin: A co mówili bliscy po spektaklu?
Krzysiu: Że Łasuch był świetny, zabawny, że się uśmiali.
Maja: Usłyszałam, że miałam piękną sukienkę i że jestem bardzo dobrą „księżniczką”.
Marcin: Jak zachęcilibyście widzów do przyjścia na ten spektakl?
Maja: To historia dla wszystkich – i dzieci, i dorosłych. Można się przenieść do świata bajki, poczuć się jak na królewskim dworze albo w domku krasnoludków. To naprawdę piękna przygoda.
Krzysiu: I choć to klasyczna opowieść, to ma też dużo odniesień do teraźniejszości, czasem bardzo zabawnych. To po prostu świetna rozrywka.
Marcin: Bardzo Wam dziękuję. I trzymam kciuki za wasz czerwcowy pokaz.
Z siostrami Marceliną i Bianką Rost, uczestniczkami widowiska muzycznego Zrobimy sztorm, rozmawia Marcin Stachoń.
Marcin Stachoń: Dziewczyny, jak to się zaczęło? Skąd pomysł, żeby dołączyć do Międzypokoleniowego Rodzinnego Chóru Tyszan?
Marcelina Rost: Zobaczyłyśmy ogłoszenie o castingu podczas spaceru. To był pierwszy dzień wakacji. Zrobiłam zdjęcie, żeby nie zapomnieć.
Bianka Rost: Początkowo to Marcelina miała się zgłosić sama, ale potem… po prostu dołączyłyśmy razem.
Marcin: I tak trafiłyście na scenę Teatru Małego. Jak wyglądała pierwsza próba?
Marcelina: Było sporo ludzi, w różnym wieku. Na początku trochę stresująco, ale potem już bardzo fajnie.
Bianka: Tak, szybko się przyzwyczaiłyśmy. Była super atmosfera.
Marcin: A sam występ w Zrobimy sztorm? Jakie emocje?
Marcelina: Lubię występować, więc cieszyłam się, że mogę wystąpić w teatrze.
Bianka: Było trochę stresu przed wejściem na scenę, ale jak już się zaczęło, to tylko radość.
Marcin: Macie jakąś ulubioną piosenkę z koncertu?
Obie: Dłonie!
Marcelina: Jest melodyjna, poruszająca. I ma przekaz, że nie ma rąk dobrych i złych, że wszystko zależy od tego, jak ich używamy.
Marcin: Jak się śpiewało z takimi artystami jak Gaba Kulka czy Krzysztof Kulbicki?
Bianka: To było coś wyjątkowego. Byłyśmy dumne, że możemy być częścią tego samego spektaklu co oni.
Marcin: Co zapamiętałyście z pracy w teatrze?
Marcelina: Że wszystko tam jest inne niż z widowni – garderoby, kulisy, światła.
Bianka: No i trzeba się nauczyć tekstu na pamięć, być skupionym. To nie jest łatwe, ale warto.
Marcin: Gdybyście miały zachęcić rówieśników, żeby przyszli na wasz czerwcowy pokaz, to co byście powiedziały?
Marcelina: To widowisko dla wszystkich – dzieci, dorosłych, całych rodzin.
Bianka: Są świetne piosenki. Naprawdę fajne. Takie, które chce się potem jeszcze raz posłuchać. My ich często teraz słuchamy na Spotify.
Marcin: Myślicie o kolejnych występach? Czy to dopiero początek?
Marcelina: Myślę, że to początek.
Bianka: Ja też. Kto wie, może kiedyś zaśpiewamy coś z repertuaru Kate Bush? (śmiech)
Marcin: No to dyrekcja Teatru Małego już wie, co planować! Dziękuję Wam bardzo, trzymam kciuki i do zobaczenia w teatrze!