Dobro, prawda, piękno
Motion Trio to jeden z najważniejszych zespołów akordeonowych na świecie. Już sama lista wybitnych artystów, z którymi przyszło im współtworzyć muzykę, robi wrażenie: Krzysztof Penderecki, Michael Nyman, Jerzy Maksymiuk, Marek Moś, Tomasz Stańko, Bobby McFerrin, Trilok Gurtu, Joe Zawinul, Leszek Możdżer, Krzesimir Dębski, Krzysztof Herdzin, AUKSO. Te współprace nie wzięły się znikąd. Wynikały z oryginalności brzmienia i wielkiej wyobraźni Motion Trio, chęci spotkania pochodzących często z różnych światów energii, przenikania się odmiennych perspektyw i spojrzeń na scenie, w studio, we wspólnej przestrzeni – spotkania po to, by poszukiwać punktów stycznych, znaleźć piękno.
Akordeon to nietypowy instrument. Wygląda jak instrument klawiszowy, jest jednak instrumentem dętym, napędzanym powietrzem. Harmonie, ale też podstawę basową regulują wspomniane klawisze, przyciski. Dźwięk i jego przekaz napędza nie tyle jego budowa, ile wyobraźnia artysty. Potencjał brzmień poszerzają tzw. regestry, czyli możliwość zmiany barwy melodii i basu.
Już jeden instrument daje tak ogromny potencjał, a jaki mogą dać trzy? Czy to instrument tworzący tylko muzykę folk, czy służy tylko uroczystościom rodzinnym? A może – wsłuchując się w muzykę Motion Trio i przeglądając listę współtwórców – niewykluczone jest powstawanie w ten sposób muzyki współczesnej, nowoczesnej?
Jeden zespół, jedno trio, a tyle pytań i wątpliwości. Odpowiedzi znajdziemy w rozmowie z Panem Januszem Wojtarowiczem, założycielem Motion Trio – a także w trakcie Tyskiej Gali Kultury 19 kwietnia o godzinie 18 w sali koncertowej Mediateki, gdzie Panowie: Janusz Wojtarowicz, Paweł Baranek i Marcin Gałażyn wystąpią wraz z AUKSO – Orkiestrą Kameralną Miasta Tychy.
Skąd w 1996 roku pomysł na trio akordeonowe? Wielu osobom nawet z perspektywy 2024 roku taki skład może się wydać nietypowy, dziwny. Skąd wziął się pomysł i jakie idee muzyczne kierowały Motion Trio na początku? Jaką muzykę chcieliście grać?
Pierwowzorem powstania Motion Trio, powodem tego, że założyłem ten zespół w 1996 roku, było moje trio rodzinne. Jako dzieci graliśmy z siostrą i bratem w ramach szkoły muzycznej pierwszego stopnia w Rabce. To była połowa lat osiemdziesiątych. To sam początek, to jest ten główny pomysł. Mój ojciec – nauczyciel akordeonu, nauczyciel naszej trójki akordeonistów, wymyślił ideę tria akordeonowego, a ja kontynuowałem ten pomysł dziesięć lat później. A drugim powodem – poza jawną emanacją muzyczną ze strony mojego ojca Eugeniusza – był fakt, że ja, jako akordeonista, nie czułem się dobrze jako muzyk solowy. Brakowało mi na scenie ludzi, z którymi mogę działać, współpracować. Właśnie ta energia, którą wymienia się, dzieli w czasie, kiedy jest się na scenie, nie samemu, ale z kilkoma wybitnymi artystami, przyjaciółmi daje taką synergię, która w zasadzie jest istotą naszego działania do dzisiaj. Muzykę tworzą trzy osoby, a efektem jest wiele wartości dodanych.
Jak wiadomo, akordeon ma klawisze basowe i melodyczne, w swoich kompozycjach stosujecie też nietypowe techniki, swego rodzaju preparacji akordeonu, uderzając o jego brzeg, tworzycie rytm. Czy celem Motion Trio od samego początku do dzisiaj jest tworzenie muzyki nowoczesnej? Czy jednak istnieją nawiązania do muzyki źródeł?
Koncentrujemy się w grupie na tym, żeby pokazywać akordeon troszeczkę nowocześniej, żeby nie kojarzył się wyłącznie tradycyjnie – aczkolwiek ma cudowną historię i tradycję, i ja od niej nie odżegnuję. Nie chodzi nam o zamazywanie historii własnego instrumentu. Akordeon ma pochodzenie ludowe, folkowe. Kiedyś jeden z wielkich Mistrzów zwrócił mi uwagę na ogromny plus akordeonu – kojarzył się zawsze z życiem, emocjami, wyrażaniem uczuć poprzez muzykę. Instrument, jak sama nazwa wskazuje, służy do czegoś. Do wyrażania uczuć i emocji grającego, ale również emocji towarzyszących w danym momencie słuchaczom. Akordeon to instrument grajków solowych, weselnych, którzy byli istotną częścią kapeli ludowych – występowali na uroczystościach rodzinnych, które są z nami do dzisiaj. Może się o tym zapomina przez Facebook, Internet, inne media społecznościowe – zapominamy o tym, że wszyscy się rodzimy i umieramy – z tym był często związany akordeon, przygrywający m.in. na chrzcinach, weselach, pogrzebach. Wciągamy to do naszej muzyki, mimo że używamy różnych technik, to jednak pochodzenie akordeonu jest ludzkie, bardzo związane z życiem. To mnie interesuje dzisiaj jako ponad pięćdziesięcioletniego człowieka, a mniej używanie rewolucyjnych metod w sprzeczności do natury tego instrumentu.
O folk jeszcze dopytam, ale chciałem zapytać o proces kompozycji – kwestię, o której mówiłem przed chwilą. Czy w trakcie procesu kompozycji Motion Trio każdemu z trzech instrumentów przypisuje klasyczne aranżacyjnie funkcje: rytmiczną, basową, melodyczną, czy te funkcje w trakcie jednego utworu mogą przenikać z jednego instrumentu na drugi? Czy twórczość Motion Trio cechuje taki właśnie zamysł kompozycyjny, aranżacyjny?
Przyjęliśmy pewne funkcje w grupie. Podobnie jak w kwartecie smyczkowym, gdzie wiolonczela pełni inną rolę od altówki, altówka inną niż pierwsze skrzypce, a drugie skrzypce nie wymieniają się z wiolonczelą. Każdy ma tutaj przyporządkowaną rolę. Tak jak Pan wspomniał: akordeon pierwszy, który ja realizuję, to głównie linie melodyczne – w tę stronę jest ukierunkowany, akordeon drugi – pełni rolę harmoniczną, jest nośnikiem harmonii, akordeon trzeci – daje podstawę basową i rytmiczną. W Motion Trio doskonale się to sprawdza.
Wracając do folku: od pierwszej płyty to nie była i nie jest klasyczna muzyka źródeł, jak mógłby ktoś stereotypowo pomyśleć o zespole złożonym z trzech akordeonów. Stworzyliście Panowie muzykę z Michaelem Nymanem, Tomaszem Stańko, raperem i producentem L.U.C.-em. Jerzy Maksymiuk skomponował utwór dla Motion Trio. Słyszę inspiracje innymi gatunkami muzyki: muzyką taneczną, elektroniczną. Motion Trio tworzy trans i pobudza do tańca. Od zawsze tak postrzegałem Motion Trio: nie jako zespół folkowy, a tworzący muzykę współczesną. Tak właśnie jest, czy może jednak jest w twórczości Motion Trio folk, o czym wspominał Pan przed chwilą?
Nie odżegnuję się od tradycji akordeonu. Nie zrobiłem grubej kreski, odcinając się: „Taki akordeon już był”. Ja z tego pięknego instrumentu chcę wyciągnąć konsekwencję. Cała ta muzyka współczesna: Tomasza Stańko, Jerzy Maksymiuk – chociaż wydaje się to niezrozumiałe na pierwszy rzut oka – oni również czerpią z tradycji, z rdzennej muzyki, która jest oparta na kilku dźwiękach, kilku skalach. Zauważyłem to w zespole Tomasza Stańko i grając muzykę Jerzego Maksymiuka – ile tam jest nawiązań do przepięknej muzyki polskiej. Już nie mówiąc o Fryderyku Chopinie czy Janie A.P. Kaczmarku, którego muzykę będziemy wkrótce wykonywać. Najdalej od tej muzyki, która jest mi bliska odszedł – ponieważ jest kompozytorem brytyjskim – Michael Nyman. Jest ekspresjonistyczny, bardzo obrazowy, ale mimo wszystko to inne kolory niż te, które są bliskie Polakom. Od tego nie może odżegnać się Michał Urbaniak, Jerzy Maksymiuk, nie mogliby odżegnać się: Tomasz Stańko, Krzysztof Penderecki, już nie mówiąc o Wojciechu Kilarze czy Henryku Mikołaju Góreckim. Czerpiąc z twórczości tych wszystkich ludzi, Mistrzów, udawało się nam wyciągać esencję pewnej tradycji, dokonywać przyporządkowania do miejsca, uwarunkowaną kulturowo. Tego się trzymamy.
W jaki sposób udaje się Panom płynnie przechodzić od uduchowionych brzmień, jak w Stars (album Play-Station), If, Trysting Fields (Acoustic Accordions), Krzta Harmonii (Nic się nie stało) do transowych: Train to Heaven (Pictures from the Street), energicznych: Miranda (Acoustic Accordions), tanecznych, jak w You Dance (Play-Station), bałkańskich: Balkan Dance (Pictures from the Street), czy nawet inspirowanych wielowarstwową, awangardową elektroniką i grami komputerowymi w Game Over (Play-Station)?
To się dzieje naturalnie. Nasze stany emocjonalne są bardzo różne. Jeśli ktoś ma skłonność do melancholii, metaforycznie rzecz ujmując, przez całe swoje życie przeżywa późną jesień. Ktoś kiedyś powiedział, że muzyka Motion Trio, muzyka, którą gramy, muzyka, którą aranżuję i komponujemy wspólnie, jest jak miesiące i pory roku: każdy jest inny i każdy niesie jakieś nowe oczekiwanie. Albo niesie już utęsknienie – kończy się wrzesień, myślimy więc: „Za chwilę będzie troszeczkę inna aura, będą krótsze dni”. Choć są też ludzie, którzy czekają na październik. Taka jest nasza muzyka. Styczeń jest inny, inny maj i dobrze, że tak jest. Potem znowu powracamy, bo cykle pór roku się zmieniają. I znowu wracamy do początków, czyli do rzeczy, które nas fascynowały wcześniej. Później znowu idziemy krok dalej. Myślę, że to buduje pewną ciekawość, otwieramy się na zmiany, nigdy nie mówimy nigdy. Kieruję się w pracy od wielu lat trzema słowami: dobro, prawda, piękno. To jest filozoficzno-estetyczny grunt naszego zespołu. Dodam jeszcze, że muzyka najpierw rodzi się w sercu. Po kompozytorze od razu słychać, czy ma intencje w stronę dobra, czy ma intencje w stronę lansu, przed którym chronią nas wspomniane wcześniej trzy słowa. Przechodzimy przez tę bramę i możemy z czystym sercem pokazać się publiczności.
Jaka jest rola Waszego stałego realizatora dźwięku Michała Rosickiego w brzmieniu koncertowym i na płytach? Na tyle ściśle współpracujecie, że można powiedzieć, że jest czwartym członkiem zespołu, schowanym za stołem mikserskim? Ingeruje w brzmienia w trakcie koncertu, manipuluje dźwiękiem, czy ustawia brzmienia przed koncertem, a później czuwa nad tym, żeby wszystko przebiegło zgodnie z Waszą intencją?
Michał spełnia niezwykle ważną rolę. Gdybym nazwał go członkiem zespołu, to byłaby nieprawda. Trio to trio. Nie pełni roli kreatora dźwięku, bo od tego jest Motion Trio, ale panuje nad dźwiękiem z racji istoty akordeonu jako instrumentu skądinąd bardzo cichego. Proszę zwrócić uwagę, że akordeon nie ma pudła rezonansowego. Proszę zobaczyć, jakie pudło rezonansowe ma fortepian. W zasadzie trzech akordeonistów by się zmieściło do środka wielkiego fortepianu, którego pudło rezonansowe niesie dźwięk. Michał – nie obrazi się za to określenie – jest najcudowniejszym, naturalnym pudłem rezonansowym dla nas. On za to odpowiada, ma ogromną wiedzę i doświadczenie. Wypuszcza na salę naturalność naszego dźwięku. Nie kombinuje z elektroniką, nie przetwarza naszego dźwięku na żywo. Oczywiście, ustawia odpowiednie parametry, nad czym pracowaliśmy godzinami, dlatego nasze koncerty tak dobrze brzmią. Jest to wieloletnia współpraca i nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejscu – osoby z tak dużą wrażliwością.
Czy Motion Trio wykorzystuje w pracy studyjnej lub w trakcie koncertu podpięte do akordeonów efekty gitarowe, basowe, czy wszelkie dodatkowe, pozakompozycyjne elementy to już kwestia realizacji dźwięku na żywo w trakcie koncertu lub studyjnej postproducji? Czy może jednak są to czyste, przeflitrowane przez Panów wrażliwość, koncepcje kompozycyjne, sonoryzm brzmienia trzech akordeonów? Jak wygląda nagłośnienie z perspektywy sceny?
Nie ma żadnych efektów. Są trzy instrumenty, kilka mikrofonów, wszystkie dźwięki wydobywane z instrumentów. Nie ma żadnych kostek. Czasami, jak jest głucha sala, Michał daje odrobinę pogłosu. To wszystko. Akordeon ma tak niezwykłe możliwości poprzez regestrowanie, poprzez wielką skalę. Akordeon może grać muzykę tak nośną jak organy, natomiast może również kształtować dynamikę, jak obój, a tego już organy nie potrafią. Słuchając samego solowego akordeonu, bardzo trudno wyłowić niezależne dynamicznie głosy, które wydobywa lewa i prawa ręka. Te zależności rozkładamy na trzy instrumenty, dzięki czemu możemy frazować, budować dynamikę i przede wszystkim emocje, bo to najistotniejsze.
Na ile ważna jest dla Panów improwizacja? W trakcie komponowania i w trakcie koncertów.
Improwizacja – w niewielkim stopniu. Czasem improwizuję w zaciszu domowym. Nie jesteśmy zespołem jazzowym i nigdy nim nie byliśmy. Mamy zaszczyt grać z tak wspaniałymi artystami, mistrzami improwizacji, jak Leszek Możdżer, Trilok Gurtu, czy wcześniej wspomniani Tomasz Stańko i Michał Urbaniak. Nie nazywam nikogo w Motion Trio kompozytorem muzyki poważnej, choć każdy z nas napisał większe formy: ja Stabat Mater na sopran, chór mieszany i trio akordeonowe, Marcin Gałażyn koncert na trzy akordeony i orkiestrę kameralną, Paweł Baranek na trzy akordeony i orkiestrę. Jednak w Motion Trio postrzegamy siebie jako twórców małych, często uroczych form muzycznych. Nie ma powodu podchodzić bombastycznie do tworzenia muzyki, nie każdy musi być Leonardem da Vinci. Naszą niszą jest trio akordeonowe i w tym się pięknie sprawdzamy. Kiedyś powiedziałem, że najlepiej współpracować z ludźmi, którzy mają szerokie horyzonty. Inaczej patrzą na muzykę muzycy klasyczni, inaczej jazzowi, jeszcze inaczej rockowi. Proszę zwrócić uwagę na wspaniałą polską orkiestrę kameralną AUKSO. Współpracują i tworzą z różnymi artystami, wykonując przeróżną muzykę: filmową, jazzową, współczesną. W tym jest wartość – w wielobarwności i wieloznaczeniowości muzyki.
Bardzo lubię i cenię AUKSO. Kilka tygodni temu występowali na festiwalu Auskodrone m.in. z Dominikiem Strycharskim, Markiem Pospieszalskim, a wcześniej z Męskim Zespołem Muzyki Prawosławnej Katapetasma, z którego liderem miałem przyjemność rozmawiać.
Jaki materiał przygotowali Panowie na koncert w ramach Tyskiej Gali Kultury, na której prezydent miasta będzie wręczał nagrody za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, popularyzacji kultury, a także ochrony kultury? Materiał z najnowszych płyt, przekrojowo, coś specjalnego?
Niedawno ustalaliśmy program z maestro Markiem Mosiem. Doszliśmy do wniosku, że zagramy bardzo przekrojową muzykę, z tym że nacisk będzie na sztukę. Ważne jest to, że staramy się odróżniać sztukę, która jest rozrywką, od rozrywki, która nie jest sztuką. Tu przebiega linia podziału. Staramy się stworzyć taki program, aby nasza sztuka była dobrze pojętą rozrywką, przyjemnością. Mam nadzieję, że na nasz koncert publiczność przyjdzie właśnie dla tej przyjemności.
Dziękuję bardzo za rozmowę i muzykę Motion Trio, która jest dla mnie mocną gwiazdą na niebie muzyki polskiej i europejskiej.
Łukasz Folda
Fot. Grzegorz Krzysztofik