Lanberry na Święcie Miasta

Lanberry łączy w swojej muzyce pop, elektronikę i indie, co sprawia, że jej twórczość jest ceniona zarówno przez krytyków, jak i słuchaczy.

Tworzę pop i nie wstydzę się tego 

ROZMOWA Z LANBERRY

W odbiorze muzyki często kierujemy się etykietami. Jedni słuchają rocka, metalu, inni techno i elektroniki, jeszcze inni funku i jazzu, wiele osób słucha muzyki pop. Zdeklarowani miłośnicy poszczególnych nurtów często patrzą z pogardą na inne gatunki. Liczy się wierność zasadom, wierność gatunkowa.

Tak było do lat 90. minionego wieku, czyli epoki, która rozpoczęła eklektyczną rewolucję gatunkową w muzyce. To wtedy powstały i święciły triumfy zespoły i artyści tacy, jak The Prodigy, Massive Attack, Björk, Radiohead, Mr Bungle, Rage Against The Machine, Beck, Aphex Twin, czy Lamb, dla których jednorodność gatunkowa nie miała znaczenia: liczyła się dla nich jakość muzyki i prawdziwość przekazu. To oni rozpoczęli rewolucję synkretyzmu muzycznego, która trwa do dzisiaj.

Choć muzycznie Lanberry nie jest bezpośrednio związana z ww. artystami, pośrednio na pewno również na nią i muzyków z nią współpracujących mieli wpływ, na pewno kieruje się podobną zasadą: szczerość przekazu, brak ograniczeń, jeśli chodzi o wchłanianie różnych nurtów muzycznych i tworzenie z nich podwalin dla własnego brzmienia i przekazu. Odniesieniem muzycznym dla Lanberry jest skandynawska scena pop: Tove Lo, Robyn i MØ, czyli artystki łączące pop z muzyką elektroniczną, R&B, taneczną i indie. Sama artystka deklaruje mocne przywiązanie do brzmień gitarowych lat 60., 70., 80. i 90., klasyków popu takich jak Madonna, ale też brzmień akustycznych, od których zaczynała swoją przygodę ze sceną.

„Tworzę pop i nie wstydzę się tego”, mówi Lanberry, która wystąpi 29 czerwca na Placu Miasta Solidarności (al. Niepodległości 106) w ramach Święta Miasta Tychy.

Piosenka Na smyczy rozpoczyna się tekstem: „Wychodzę dziś z klatki całkiem bez słów/ kolejne wcielenie rzucam do stóp/ nie drążę, nie pytam, i tak wszystko wiem/ nienasycona, hamuję się”. Później z refrenu wynika, że piosenka opowiada o relacjach romantycznych, ale chciałem zapytać o coś innego: czy postrzegasz bycie na scenie i bycie artystką jako opis różnych wcieleń, postaw, kreacji, jak robił to np. David Bowie, czy jako opis relacji społecznych, czy jeden do jednego jako osobisty pamiętnik, w którym opisujesz swoje życie?

To brzmi jak temat dobrej, grubej rozprawki. Bardzo Ci dziękuję za retrospekcję piosenki sprzed dziesięciu lat, z mojego pierwszego albumu. W pewnym sensie nic się nie zmieniło w postrzeganiu bycia na scenie. Jest to pewnego rodzaju kreacja, ale kreacja musi być w zgodzie z tym, co mam w danej chwili w sobie. Jeśli w danym roku – a tak patrzę na swoją twórczość: okresowo – coś inspiruje mnie bardziej, moje wcielenie się zmienia. Reaguję na to, co się w danym okresie dzieje. Jeśli chodzi o moją najnowszą płytę, Hecę, postanowiłam, że będzie to płyta o zabawie muzyką, o tym, że możemy ją tworzyć bez żadnego ciśnienia. Po prostu: swobodny przepływ myśli i dźwięków.

Duża część Twojej twórczości to opis pięknych i trudnych chwil relacji romantycznych. Czy miłość jest najważniejsza w życiu?

Zdecydowanie tak. Miłość do siebie, do drugiego człowieka, do natury i do muzyki, bo o to w tym wszystkim chodzi, żeby pielęgnować relację z muzyką, żeby mieć z tego radość. Myślę, że przypadłością wielu artystów jest to, że po drodze gdzieś gubią tę miłość, gubią uczucie do muzyki i przestają się tym cieszyć. Miłość jest zdecydowanie nadrzędną wartością.

Na Twoich albumach zdecydowanie słychać miłość do muzyki, ale też nawiązania do różnych nurtów. Głównie elektropop, ale słychać też new romantic, brzmienia lat 80., lżejsze odmiany muzyki rockowej, funk, ballada jazzowa, czy nawet jungle i drum’n’bass. Czy to jest muzyka, która Cię inspirowała, której słuchałaś, zanim sama zaczęłaś tworzyć autorską muzykę?

Jestem orędowniczką tego, żeby się nie zamykać w ciasnym pudełeczku gatunkowym, jeśli chodzi o muzykę. Poza tym tworzę w popie. Pop jest tak szerokim gatunkiem, że możemy pomieszać szereg elementów i pożyczyć sobie rzeczy z innych gatunków, żeby je zblendować z popem. Tak też jest z pięknymi, soczystymi gitarami, które kocham od dziecka. Tak też jest z muzyką elektroniczną i wszystkimi syntezatorami – analogowymi i innymi, jak najbardziej je też można zblendować, zmieszać z popem – i to właśnie robię. Muzyka akustyczna to też bardzo ważna część mojej historii, bo tak zaczynałam dawno temu w Warszawie, kiedy dawałam pierwsze, akustyczne koncerty – tylko z pianinem. Wszystkie składowe części są cały czas ze mną i na pewno dają o sobie znać.

Jeśli mam być szczery, nie jestem fanem komercyjnych polskich stacji radiowych. A Twoja muzyka, mimo że wpisuje się w szeroko pojęty pop, jest lekka, a jednocześnie intrygująca, ciekawie skomponowana, zaaranżowana – mówię tu też o tekstach. Czy to Twoja ambicja, by tworzyć muzykę pop, która będzie „słuchalna”, czy kompozycje powstają naturalnie, bez nadmiernego przeintelektualizowania?

Dla mnie pomyłką w ogóle w Polsce jest to, że my musimy w jakiś sposób usprawiedliwiać pop, to znaczy, że zawsze musimy dodawać jakiś przymiotnik typu: „jakościowy pop”. Mam to gdzieś! Dla mnie muzyka, którą tworzę, to pop – i nie wstydzę się tego. Uważam, że trzeba muzykę odczarowywać, bo mamy coraz lepszych producentów w Polsce, nie musimy szukać niczego za granicą. Jak powiedziałam, to tak pojemny gatunek i tak szeroki, że znajdą się w nim te w cudzysłowie bardziej ambitne propozycje, w sensie takie z głębią, z motywacją przy tworzeniu… z miłości do muzyki! A znajdą się też rzeczy, które są absolutnie motywowane czym innym. Nie zajmuję sobie głowy takimi kawałkami, które rzeczywiście są robione tylko dla kasy – gdzieś to odsuwam. Ważne dla mnie jest to, co ja robię, a dla mnie wciąż główną motywacją jest moje uczucie do muzyki i tego nie chcę zmieniać.

Powtórzę raz jeszcze: to słychać. A z instrumentarium, które udało mi się wyłapać, to: klasyczne piano, syntezatory, gitara i sekcja rytmiczna. Z kim nagrywasz albumy i z kim grasz koncerty? Czy to stali współpracownicy, ci sami ludzie w studiu i na koncertach?

Przez dziesięć lat – a w tym roku obchodzę dziesięciolecie pracy artystycznej – to byli przeróżni producenci i z Polski, i z zagranicy: z Anglii, z Węgier, Rumunii. Naprawdę całe spektrum ludzi. Natomiast jeśli chodzi o muzyków, w zeszłym roku cały mój zespół się zmienił. To jest zupełnie nowa energia, to muzycy z najwyższej półki. To aranżacje, o których mi się nawet nie śniło, bo naprawdę robią niesamowitą robotę. Polecam wszystkim nasz plenerowy koncert, bo to też inny wymiar piosenek, które już pewnie gdzieś tam się obiły o uszy w radiu. Taki mamy też cel, żeby na koncertach pokazywać zupełnie inne oblicze piosenek, ale też ja mam taki cel, żeby pokazywać, jak piękne jest granie na żywo, kiedy ma się ze sobą tak wspaniałych muzyków.

Na koncertach występują ze mną: Paweł Świderski (perkusja) Fryderyk Hoang Dong (instrumenty klawiszowe), kierownik zespołu Wojtek Oliński (gitary) i Konrad Kiełbasa (gitara basowa).

Czy proces kompozycyjny to etap, w którym sama bierzesz udział, komponujesz z fortepianem, pianinem, a potem zapraszasz muzyków do nagrań i aranżacji, czy jest ktoś, kto razem z Tobą tworzy pierwsze szlify Twoich piosenek? Czy wymyślasz, w jakim kierunku ma podążyć muzyka, tworzysz bazowe tematy, czy jest to bardziej kolektywna praca – aranżujecie muzykę w trakcie wspólnych jamów?

To jest sesja, przede wszystkim sesja z producentem. Zazwyczaj przed sesją staram się gromadzić różne tematy, które mnie jakoś inspirują i chcę o nich śpiewać. Zazwyczaj w trakcie sesji jestem ja i producent, który jest też świetnym muzykiem. Tak sobie dobieram producentów. Często jest też jeszcze trzecia osoba, która jest songwriterem albo po prostu muzykiem instrumentalistą. I jest to burza mózgów: to słuchanie muzyki, rozmowa o muzyce. Jeśli to kompletnie nowe osoby, musimy się poznać i musimy wiedzieć o sobie przynajmniej jakieś podstawowe informacje, żeby zacząć razem robić muzykę. Potem zazwyczaj jest tak, że równolegle powstaje muzyka, powstaje melodia, powstaje tekst. W idealnych warunkach, jeśli wszystko „kliknie”, to w ciągu jednego dnia jesteśmy w stanie stworzyć taki szkic, podstawę do piosenki, którą potem dopracowujemy.

Czy pisanie tekstów i muzyki dla siebie i dla innych czymś się różni? Pisząc dla siebie, opisujesz swoje przeżycia, a dla innych rozmawiasz z nimi, żeby wspólnie ustalić tematykę piosenek?

Dokładnie tak jest, jak powiedziałeś. Zdecydowanie, jeśli chodzi o moje teksty, są to moje prywatne przeżycia, obserwacje, historie, które gdzieś tam zasłyszałam albo przeżyłam. Natomiast jeśli chodzi o tekst dla innych i muzykę dla innych, bo to się też łączy, bo ja nie piszę samych tekstów, raczej w tym momencie piszę i teksty, i muzykę dla innych, to wchodzimy w świat drugiej osoby, w głowę drugiej osoby. Oczywiście, historie mogą być analogiczne, bo jesteśmy ludźmi, którzy mają podobne emocje i podobne historie, więc gdzieś tam pewnie też się utożsamiam z niektórymi rzeczami, które piszemy razem, wspólnie, dla innych. Wiadomo, że proces tworzenia piosenki dla siebie jest bardziej intymny, jeszcze bardziej sfokusowany na mnie.

Jak wspominasz przebieg eliminacji do Eurowizji? Czy było to przyjemne doświadczenie? Czy kibicujesz Justynie Steczkowskiej, która zakwalifikowała się do finału?

Bardzo, bardzo kibicuję Justynie. Uważam, że zrobiła doskonałe show, doprecyzowane w każdym milimetrze. Mam wrażenie, a widziałam nagrania z prób, i występ w półfinale, teraz czekamy na finał i uważam, że piosenka będzie bardzo wysoko, patrząc na innych kandydatów. Ona się niesamowicie wyróżnia. Co do mojego występu w preselekcjach 2017 roku (śmiech), wolałabym do tego nie wracać, bo to nie było nic przyjemnego. Nie byłam wtedy absolutnie gotowa na to, żeby pojechać na Eurowizję.

Czy talent show to dobre miejsce na rozwój kariery muzyka, czy mroczna przestrzeń korporacji, jak w serialu Black Mirror?

To jest moim zdaniem wciąż bardzo dobre miejsce, dobra płaszczyzna do tego, żeby promować swój talent, żeby pokazać światu, dlaczego to właśnie my chcemy wejść do świata muzycznego. To wciąż jest bardzo dobre rozwiązanie, bo jest połączone z tym, że nie dość, że masz ekspozycję w telewizji, masz też ekspozycję w social mediach, to wszystko jest ze sobą połączone, więc należy bardzo dobrze wykorzystać czas w programie.

Z czym kojarzy Ci się miasto Tychy i Górny Śląsk, gdzie zagrasz koncert na Święcie Miasta? Czego możemy się spodziewać po Twoim koncercie?

Przede wszystkim kojarzy mi się z ogromną gościnnością, z takim ciepłem. I zawsze, kiedy przyjeżdżamy do Waszego regionu, to mam wrażenie, że jesteśmy otuleni gościnnością, zaopiekowani. Ta gościnność, taka obfitość we wszystkim, kojarzy mi się z Górnym Śląskiem. Bardzo Wam za to dziękuję, bo zawsze wrażenie jest takie samo. Będziemy u Was częstym gościem w tym sezonie – cieszę się na samą myśl o tym.

A jeśli chodzi o setlistę, będą to na pewno piosenki, które pokryły się Złotem, Platyną, czyli: Ostatni most, Piątek, Gotowi na wszystko, Plan awaryjny. Oczywiście, Dzięki, że jesteś też nie może zabraknąć, ale będą też trochę mniej oczywiste niespodzianki. Setlista jest różnorodna: wielkie kamienie milowe są przeplatane mniej znanymi piosenkami. Wszystko ułożyliśmy tak, żeby się dobrze słuchało, żeby się dobrze tańczyło.

Dziękuję za rozmowę.

Bardzo dziękuję i zapraszam na nasze koncerty.

Łukasz Folda

Lanberry wystąpi na Święcie Miasta 29 czerwca ok g. 19.45. Więcej informacji na temat koncertu znajdą Państwo tutaj.

Święto Miasta Tychy, program:

Sobota, 28 czerwca 2025:

15.00 – DLA TYCH ZAGRAJĄ – laureaci przeglądu
16.00 – Majka Jeżowska z zespołem (energia i radość dla całych rodzin)
17.45 – TABU (reggae na najwyższym poziomie)
19.30 – Sławomir (rock polo, które porwie publiczność)
21.30  – Happysad (alternatywny rock w najlepszym wydaniu)

Niedziela, 29 czerwca 2025:

15.00 – DLA TYCH ZAGRAJĄ – laureaci przeglądu
16.00 – CLEO (popowe hity, które zna cała Polska)
18.00 – Łydka Grubasa (mocne brzmienia i satyryczny rock)
19.45 – Lanberry (elektroniczne i popowe brzmienia)
21.30 – Paktofonika + Live Band (hołd dla kultowego zespołu hip-hopowego)

Uwaga. Czas rozpoczęcia danego koncertu jest podany w przybliżeniu.

Organizator: Miejskie Centrum Kultury w Tychach

GALERIA


Share