„Jestem w ogrodzie”

Przed nami karta z fotograficznego albumu. Na zdjęciu irysy. Wydaje się, że pozują niczym członkowie rodziny do pamiątkowego ujęcia. Ich widok ma związek z architekturą.

Nie tylko dlatego, że to kwiat, w którego budowie „konstrukcja” jest najbardziej wyrazistym elementem. To kwiaty, które ukochał architekt Nowych Tychów. Rosły w zaprojektowanym przez Kazimierza Wejcherta ogrodzie przy ulicy Norwida. Na piękno irysów zwrócił mu uwagę już w dzieciństwie ojciec. Architekt musiał być nimi bardzo oczarowany, ponieważ pomimo upływu wielu lat, dopiero gdy osiadł w Tychach, mógł na dobre rozwinąć swoją pasję ogrodniczą. Zaczynał jako amator, uczył się uprawy od zera, a ponieważ każdy gatunek, jak wiadomo, ma swoje kaprysy, niestrudzenie docierał do ludzi o podobnej pasji, lecz z większym doświadczeniem. Wykorzystywał wszystkie okazje, aby zdobywać nowe sadzonki. Z pewnością najwięcej emocji dostarczało mu samodzielne krzyżowanie różnych odmian. Jednej z nich dał nazwę „Dorota” jak imię córki, innej po prostu „Nowe Tychy”. Pasją do irysów dzielił się z całym otoczeniem. Organizował z żoną dla przyjaciół i osób z otoczenia każdej wiosny regularne popołudniowe koktajle, które spędzano w atmosferze relaksu, spacerując po ogrodzie, podziwiając kwiaty, tocząc przyjacielskie pogawędki.

Przyroda łagodzi obyczaje? Za kwitnieniem irysów jako pretekstem spotkań kryło się chyba coś więcej. Architektura ma wpływ na kształtowanie się wspólnot miejskich – to prawda, od której architekci zaczynają swoją misję. Umiejętność budowania wspólnoty musi być u nich naturalna. Widać, że myślenie Wejcherta o wspólnej przestrzeni, jaką może być ogród, ale także całe miasto, wynika z tęsknoty za przyjacielskimi relacjami. Łatwo zrozumieć, że architekt posiadał instynkt, który rozpoznaje, co może być spoiwem wspólnej przestrzeni, pięknego miejsca/miasta.

W kategoriach piękna powstawała również sztuka jego córki – Doroty. Malowała obrazy przedstawiające irysy. Są one trzonem wystawy, którą będziemy mogli oglądać w Muzeum Miejskim w Tychach od 20 września do 28 grudnia 2024 roku. Jak pisze o sobie sama artystka: „Wychowałam się w ogrodzie”. Z malowniczego zakątka w Tychach, zaprojektowanego przez ojca czerpała inspirację dla twórczości artystycznej. Na wystawie nie zabraknie fragmentów z rodzinnych albumów, znajdujących się w zbiorach Muzeum Miejskiego w Tychach korespondujących z pracami artystki, które przedstawiają ślady po organizowanych przez rodzinę Wejcherta „Irys-party”. Są wśród nich oprócz fotografii kwiatów i ludzi również listy, wycinki z gazet, ręcznie wykonane zaproszenia, wierszyki, a nawet oficjalne pisma ministerialne – a wszystko zaświadcza o panującym wówczas entuzjazmie i radości. Jakże często i chętnie wracamy dziś do symboliki ogrodów. Nietrudno po kontakcie z pasją Wejcherta pobawić się w następującą grę: jakiego kwiatu kształty widzisz, patrząc na wybrany fragment miasta. Mnie nasuwa się tylko jedna odpowiedź. Jeszcze jeden powód, by o Śląsku mówić kolorami kwiatów.

 

Artur Pławski 
Muzeum Miejskie w Tychach

fot. karta z albumu Hanny i Kazimierza Wejchertów, 1972, zbiory Muzeum Miejskiego w Tychach

GALERIA


Share