Festiwal kontrastów

Jedna orkiestra, jeden dyrygent i jedno miejsce, za to aż trzy dni święta muzyki współczesnej.

Tyski festiwal Auksodrone szybko wpisał się w kalendarz najważniejszych wydarzeń muzycznych w Polsce, nie tylko ze względu na prawykonania utworów pisanych specjalnie na zamówienie AUKSO Orkiestry Kameralnej Miasta Tychy, ale także za sprawą balansowania pomiędzy różnymi stylami i gatunkami muzycznymi. Twórczy eksperyment i przekraczanie muzycznych granic to w końcu siła napędowa AUKSO.

Podczas tegorocznej, szóstej edycji festiwalu słuchaczom zaproponowano muzykę improwizowaną. Złożono hołd kompozytorom polskim XX wieku, wprawiono publiczność w dobry nastrój sentymentalną podróżą do świata gier komputerowych lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, ale i wzruszono kameralną, intymną opowieścią rodzinną ułożoną w operę w wersji koncertowej. Auksodrone to nie tylko festiwal nowości i eksperymentu, ale i kontrastów.

Pierwszy dzień rozpoczęła subtelna kompozycja Pawła Szamburskiego (Długo, długo nic, a potem wszystko), z niespiesznie rozwijającą się narracją muzyczną zapisaną na klarnet i orkiestrę. Po nim, niczym maszyna parowa, nadciągnął oktet Marka Pospieszalskiego wraz z alternatywną historią muzyki polskiej XX wieku. W programie zabrzmiały utwory m.in.: Tadeusza Bairda, Jana Krenza, Kazimierza Serockiego, Włodzimierza Kotońskiego, Bogusława Schaffera. Projekt to zdecydowanie ambitny, o zgrzytliwym brzmieniu, w którym od rozimprowizowania zespołu aż duszno od nadmiaru dźwięku. Oktet Pospieszalskiego sięgnął także do twórczości Zygmunta Krauzego, który z kolei wystąpił w Tychach następnego dnia. 

Koncert tego pianisty i kompozytora był także okazją do podsumowania jego bogatej twórczości. Zygmunt Krauze w tym roku obchodzi osiemdziesiąte piąte urodziny. W jubileuszowej atmosferze publiczność usłyszała utwory reprezentujące główne kierunki jego działań kompozytorskich: inspiracje muzyką ludową (Sześć melodii ludowych na fortepian), unizm (Pięć kompozycji unistycznych), utwory performatywne z teatralnym akcentem (Gloves, Poemat Apolinaire’a), a także te najnowsze, jak: Rivière Souterraine 3 / Rzeka podziemna 3. Krauze pozostał na estradzie opanowany i oszczędny w środkach wyrazu.

Niemal rozrywkową odmianą okazała się kolejna koncertowa propozycja tego dnia. W żywiołowej kompozycji, rozpoczynającej się muzycznym cytatem z Forbidden colours japońskiego kompozytora Ryuichiego Sakamoto, Miłosz Pękala inspirował się przede wszystkim muzyką gier komputerowych lat dziewięćdziesiątych. Perkusista powrócił do Tychów, by ponownie zachwycić tak wirtuozerią i precyzją wykonawczą, jak i niezwykle bogatą wyobraźnią muzyczną w kompozycji zatytułowanej po prostu Muzyka na smyczki, perkusję i urządzenia elektroniczne.

Na Auksodrone co roku powraca również Aleksander Nowak. Jeden z najciekawszych współczesnych kompozytorów stworzył na zamówienie festiwalu kolejne literacko-muzyczne dzieło. Tym razem za książkowy pierwowzór posłużyła nagradzana powieść Marcina Wichy pod tytułem: Rzeczy, których nie wyrzuciłem. Intymną relację matki z synem Nowak opatrzył kameralnym brzmieniem orkiestry, fortepianu i kontrabasu, dialog rozpisując pomiędzy trójkę solistów: Joannę Freszel, Karola Kozłowskiego i Kasię Moś. Rzeczy. Vaudeville to jedyna propozycja festiwalu, która odwołała się do głębszych emocji i refleksji.

Festiwal zakończyło prawykonanie The Frame na orkiestrę smyczkową, flety blokowe i elektronikę Dominika Strycharskiego, gdzie kompozytor zaklął skrajne muzyczne światy oraz akcent kobiecy, który na tym festiwalu jak do tej pory zdarza się nieczęsto. Ponownie bowiem wystąpił Oktet Marka Pospieszalskiego, tym razem jednak w repertuarze inspirowanym twórczością polskich kompozytorek XX i XXI wieku, m.in. Agaty Zubel, Grażyny Bacewicz, Hanny Kulenty, Marty Ptaszyńskiej.

Koncertom towarzyszyły spotkania z kompozytorami, wykonania uzupełniały wizualizacje tworzone przez Natana Berkowicza, a przerwy pomiędzy nimi wypełniały didżejskie sety przygotowane przez radiowy duet HCH, w składzie: Bartek Chaciński i Jacek Hawryluk.

 

Agnieszka Lakner

fot. Paweł Stelmach

GALERIA


Share