Dziko pod „Żyrafą”

To nie pierwszy raz, gdy festiwal Rock na Plaży nie odbył się na plaży. Trzy lata temu, gdy obowiązywały ograniczenia z powodu pandemii, festiwalowy koncert (bez konkursu) odbył się w Mediatece. Dwa lata temu – w Teatrze Małym.

Rok temu fani rocka i bluesa mogli się ponownie cieszyć plenerami i niepowtarzalnym klimatem Jeziora Paprocańskiego. W tym roku również bawiliśmy się w plenerze choć nieco innym.

Powodem zmiany miejsca festiwalu tym razem na szczęście nie jest żaden kataklizm, lecz inwestycja. Na „dzikiej plaży” w Paprocanach rusza budowa nowej restauracji i organizacja masowej imprezy tuż przy placu budowy nie byłaby możliwa. Rock na Plaży przeniósł się na plac pod „Żyrafą” w Parku Miejskim Solidarności. Festiwal odbył się w pełnej formule; z konkursem, koncertem gwiazd i obowiązkowym występem Cree i Dżemu.

Lokalizacja pod „Żyrafą” to nie jest oczywiście to samo, co plaża, ale ma swoje zalety, jak choćby łatwiejszy dojazd i powrót z imprezy. Program prezentował się też bardzo bogato.

Festiwal rozpoczął się oczywiście od przeglądu konkursowego. Występy tegorocznych finalistów: Sad Smiles i WASABI i Tosi Lazar oceniało jury w składzie: Sebastian Riedel (Cree) i Janusz Borzucki (Dżem) oraz Marcin Bąkiewicz z Antyradia, który poprowadził także koncertową część Rocka na Plaży. Warto przypomnieć, że zespoły Sad Smiles i WASABI zostały zakwalifikowane do finału spośród 30 kapel, które zgłosiły się do przeglądu konkursowego. Natomiast Tosia Lazar zapewniła sobie miejsce w finałowej trójce, wygrywając konkurs Dla Tych zagrają. Jej występ przewodniczący jury Wojciech Waglewski określił jako „powalający”.

Finaliści walczyli o Nagrodę Prezydenta Miasta Tychy w wysokości 5 000 złotych brutto. Zwycięzca WASABI zapewnił sobie ponadto prawo do występu na przyszłorocznej edycji. Rok temu wywalczył sobie to prawo zespół Ornette. To silna ekipa, w składzie są m.in. aktualni lub byli muzycy zespołów Oddział Zamknięty, KSU, Złe Psy, czy Pudelsi. Rozgrzewali publiczność przed występem żywych legend. Trudno inaczej nazwać na przykład Nocną Zmianę Bluesa, która ze swoim liderem Sławkiem Wierzcholskim koncertuje nieprzerwanie od 40 lat.

Po Nocnej Zmianie na scenie pojawili się gospodarze festiwalu: zespół Cree na czele z Sebastianem Riedlem oraz grupa Dżem. To kolejne żywe legendy polskiego bluesa, a ich koncerty podczas Rocka na Plaży – często w łączonych lub przemieszanych składach – zawsze gromadzą liczną, wierną i rozentuzjazmowaną publiczność, co wydarzyło się również tym razem. Fani nie zawiedli i przybyli bardzo licznie na koncert. Można więc śmiało powiedzieć, że choć całość nie rozegrała się na „dzikiej plaży”, to i tak było dziko.

Sylwia Witman

GALERIA


Share