Auksodrone. Odsłona czwarta
To już czwarta edycja AUKSODRONE, autorskiego projektu orkiestry AUKSO. Rok temu festiwal był dostępny dla publiczności jedynie poprzez transmisje internetowe i radiowe. Tym razem będą to spotkania na żywo. Co przygotowaliście Państwo dla słuchaczy?
W formule festiwalu nic się nie zmienia. Jedyna różnica jest taka, że w tym roku zrezygnowaliśmy z prezentacji muzyki elektronicznej. Podjęliśmy taką decyzję z dwóch powodów: jednym jest premiera trzeciej już opery tan demu Nowak – Twardoch i chcieliśmy zaprezentować publiczności ten tryptyk w całości. Te opery mogą być oczywiście grane pojedynczo, ale razem stanowią rodzaj tryptyku, który być może kiedyś wykonamy jednego wieczoru. Na razie zaprezentujemy je dzień po dniu i to wypełni nam przestrzeń przestrzeń dla muzyki klasycznej. W tym roku postanowiliśmy także uhonorować 70-lecie urodzin kompozytorów Pokolenia ‘51, nazywanych także pokoleniem stalowowolskim.
Co to za szczególne pokolenie kompozytorów?
W roku 1951 urodziło się trzech wybitnych kompozytorów śląskich: Aleksander Lasoń, Eugeniusz Knapik i Andrzej Krzanowski. Rozpoczynali swoje kariery w tym samym czasie. W Stalowej Woli odbywał się wówczas bardzo ważny festiwal muzyki współczesnej i krytyka muzyczna związała ich początki z tym właśnie festiwalem. Dlatego zyskali miano „kompozytorów stalowowolskich”. Aleksander Lasoń i Eugeniusz Knapik kończą w tym roku 70 lat. Andrzej Krzanowski zmarł w wieku zaledwie 39 lat. Chcieliśmy jednak uhonorować rok 70. urodzin tych trzech kompozytorów. Spotkania z kompozytorami Pokolenia ‘51 i ich muzyką będą rozpoczynać wszystkie trzy dni festiwalu. Andrzeja Krzanowskiego zgodziła się reprezentować jego żona, także kompozytorka, Grażyna Krzanowska. Tak więc Pokolenie ‘51 będzie rozpoczynać każdy dzień o godzinie 18.00, a duet Nowak – Twardoch zaskoczy go około północy. Pomiędzy tymi wydarzeniami zostawiliśmy czas dla jazzu. Pojawią się trzy wybitne osobowości fortepianu: Piotr Orzechowski, Krzysztof Herdzin i Dominik Wania, którzy skomponowali swoją muzykę specjalnie na tę okazję.
Jak po tych kilku latach ocenia Pan festiwal AUKSODRONE? Czy spełnił zamiary jego twórców, odpowiedział na oczekiwania publiczności?
Muzycznych wydarzeń jest sporo i bardzo trudno jest się czymś wyróżnić. Nasz pomysł jest dość prosty: klasyka, jazz i muzyka elektroniczna łączona z orkiestrą klasyczną. Ale wydaje mi się, że dwie rzeczy nas wyróżniają. Pierwsza to kondensacja wydarzeń muzycznych. Myślę, że rzadko się zdarza, żeby muzycy byli zaangażowani dzień po dniu w trzy koncerty z rzędu. A tak jest w przypadku orkiestry AUKSO. W to musimy wpleść próby. To dla nas bardzo intensywny czas, wymagający naprawdę dobrej logistyki, tym bardziej, że nie są to utwory, które można dużo wcześniej przygotować. Kompozytorzy piszą je na tę okazję, więc dostajemy je raczej później niż wcześniej. Drugie, co moim zdaniem nas wyróżnia, to nasze staranie o to, żeby ten trudny intensywny czas w żadnym razie nie wpłynął na jakość artystyczną.
Czy uważa Pan że festiwal został już zauważony, odbił się echem poza Śląskiem? Wywarł jakiś wpływ?
To wciąż trochę zbyt bliska perspektywa czasowa, by o tym mówić. Sądzę, że festiwal jest jeszcze w procesie krzepnięcia. Ale można na pewno cieszyć się z jego „pola rażenia”, które zawdzięczamy przede wszystkim współpracy z Programem Drugim Polskiego Radia. Nasza 330-miejscowa sala zmienia się w kilkutysięczne audytorium przy odbiornikach radiowych. To jest czynnik nie do przecenienia w procesie zbliżania naszego festiwalu do słuchaczy w całej Polsce.
Z Markiem Mosiem, dyrektorem artystycznym Festiwalu Auksodrone rozmawiała Sylwia Witman – redaktor naczelna Ram Kultury.